Cracovia wygrała w Szczecinie z Pogonią 3:0 i jest coraz bliższa awansu do górnej ósemki piłkarskiej ekstraklasy. Pogoń za to znów wraca do strefy spadkowej, chociaż miała tym meczem uciec z grona drużyn zagrożonych spadkiem. Stałoby się tak, gdyby odniosła zwycięstwo. Tymczasem przez 90 minut grając bardzo chaotycznie nie potrafiła znaleźć sposobu na pokonanie obrony gości i bramkarza Michala Peskovicia.

REKLAMA

Jeszcze zawodnicy obu drużyn nie zdążyli się dobrze rozgrzać, a już goście prowadzili 1:0. Na nic zdały się obietnice Łukasza Załuski z przedmeczowej konferencji dotyczące uważnej gry Pogoni przy stałych fragmentach gry. Pierwszy rzut rożny dla Cracovii. Po dośrodkowaniu Miroslava Covilo piłka przeleciała nad Załuską, Michał Helik dograł na środek pola karnego, a tam Krzysztof Piątek urwał się opiekunom i strzelił do pustej bramki.

W 15. minucie główka Adama Frączczaka mogła dać wyrównanie, ale obrońcy krakowskiej drużyny wybili piłkę z linii bramkowej. Zamiast tego był drugi gol dla Cracovii. W kolejnym rzucie rożnym Oleksi Dytiatiew uprzedził w polu karnym Łukasza Zwolińskiego oraz Jarosława Fojuta i głową po raz drugi pokonał Załuskę.

Do końca pierwszej połowy gospodarze wiele razy próbowali zmniejszyć straty, ale fatalnie grali w ofensywie. W marnowaniu sytuacji rekordy bił Zwoliński, który albo spowalniał kontry, strzelał niecelnie, albo wprost w ręce Michala Peskovicia.

Tuż po wznowieniu gry Cracovia powinna prowadzić 3:0, ale Diego Ferraresso biegł za szybko i minął się z piłką dogrywaną przez Piątka. W odpowiedzi akcję lewą stroną przeprowadzili gospodarze, a centrę w pole karne Frączczak wykończył strzałem w słupek.

W 79. minucie Piątek po fatalnym błędzie Laszy Dwaliego znalazł się sam na sam z Załuską, ale przestrzelił kilkanaście metrów nad bramką. Pogoń, podobnie jak w pierwszej połowie, biła głową w mur dobrze broniącej się Cracovii, jednak stuprocentowych sytuacji nie miała. Dzieła zniszczenia goście dokonali tuż przed końcem meczu. Covilo zacentrował na przedpole bramki Załuski, tam piłkę przedłużył głową Krzysztof Piątek, a pomocnik gospodarzy Kamil Drygas wpakował ją do własnej bramki.

(ug)