Wydawałoby się, że bogatym Chińczykom, którzy ostatnio zaczęli szastać pieniędzmi na lewo i prawo nikt nie odmówi. Jeden z chińskich klubów zaproponował Carlosowi Tevezowi ponad 20 mln euro za jeden sezon gry. To stawiałoby Argentyńczyka w gronie kilku najlepiej opłacanych zawodników świata. Tevez jednak odmówił.

REKLAMA

Carlosa Teveza chciał zatrudnić klub Szanghaj SIGP, który w poprzednim sezonie zdobył wicemistrzostwo, a zapewne ma większe aspiracje. Na razie jednak na transferowym rynku, który przecież chińskie kluby zalały ostatnio milionami euro akurat ten klub nie błyszczał. Na razie do zespołu dołączył jedynie Brazylijczyk Elkeson, którego kupiono z Guangzhou Evergrande za "skromne" 13 mln euro. Trudno porównać taką sumę z transferami Ramiresa, Jacksona Martineza czy Alexa Teixeiry. I nic dziwnego, że szukano kogoś, kto mógłby dać efekt porównywalny z tymi piłkarzami.

I tak wymyślono sobie pewnie Teveza. Kłopot w tym, że Argentyńczyk na kasę nie poleciał i woli dalej grać w Bocu Juniors Buenos Aires. To tam 20 lat temu Tevez zaczynał przygodę z wielkim futbolem i to tam postanowił także spędzić swoje ostatnie, piłkarskie lata. Wielkie pieniądze go nie skusiły, co już można uznać za sensację, bo wydawało się, że Chińczycy mogą mieć teraz niemal każdego piłkarza, nie licząc tych z absolutnego topu. Okazuje się, że nie.

Już letnie przenosiny Teveza z Juventusu Turyn do Boca Juniors uznano za niespodziankę. W sezonie 2014/15 Argentyńczyk strzelił w Serie A 20 bramek. Kolejnych 7 dołożył w Lidze Mistrzów. Forma wspaniała, ale i tak Tevez nie skusił się na kolejny sezon w Europie. Postanowił wrócić do domu. Dziwić się specjalnie nie można, bo na Starym Kontynencie Tevez gra już 10 lat. Nasiedział się w deszczowej Anglii, potem postrzelał jeszcze w barwach Juventusu i choć w wieku 32 lat mógł pograć jeszcze na najwyższym poziomie to postanowił sobie lekko odsapnąć. Od dawna piłkarz powtarzał, że chce być bliżej rodziny i jak postanowił tak zrobił. Na emeryturę na pewno zdążył zarobić, choć zapewne część osób będzie pukać się w głowę, że odrzucił - niedługo przed sportową emeryturą taką ofertę.

A klub z Szanghaju? Pewnie podobnie jak jego konkurenci z ligi chińskiej będzie szukał jeszcze wzmocnień. Okienko transferowe zamyka się w Chinach dopiero 26 lutego. Może i na Ekstraklasę będzie to miał wpływ - w końcu jak głosi plotka podawana między innymi przez "Przegląd Sportowy" Chińczycy kuszą Legię wielkimi pieniędzmi, a Nemanję Nikolicia wysokimi zarobkami. I na razie trudno powiedzieć, czy wicelider Ekstraklasy się skusi czy nie.