Polski Związek Piłki Nożnej przedłużył kontrakt z Adamem Nawałką. Selekcjoner otrzymał podwyżkę i zbliży się zarobkami do poprzedników. Zbigniew Boniek mimo pełnego zaufania do trenera postanowił, że konstrukcja kontraktu będzie taka sama jak w przypadku Euro 2016 – umowa zostanie przedłużona w momencie, gdy „Biało-czerwoni” zakwalifikują się na mistrzostwa świata w 2018 roku.

REKLAMA

PZPN oczywiście nie ujawnia szczegółów umowy, ale do tej pory Adam Nawałka zarabiał 80 tysięcy złotych miesięcznie. Według medialnych doniesień selekcjoner reprezentacji Polski będzie teraz inkasował 100 tysięcy złotych, ale warto podkreślić, że Zbigniew Boniek zatrudniając Nawałkę przyjął nieco inne zasady wynagradzania niż jego poprzednicy. Zredukował wysokość pensji, bardziej premiując realizację celów sportowych.

W przeszłości z selekcjonerskimi kontraktami PZPN działał nerwowo. Głównie dlatego, że Polacy zawalali mistrzowskie turnieje, więc piłkarska władza musiała działać szybko, bo kolejne eliminacje zbliżały się wielkimi krokami. Były więc podpisywane długie umowy i niekiedy piłkarska centrala wpadała w pułapkę - najbardziej pamiętnym przykładem była sytuacja z Leo Beenhakkerem. Po nieudanym Euro 2008 formuła się wyczerpała, ale Holendra obowiązywał podpisany przed mistrzostwami kontrakt na poziomie 300 tysięcy złotych miesięcznie. Drugi pod względem wysokości poborów był Waldemar Fornalik (2012-2013), który inkasował 160 tys. Franciszek Smuda, który odpowiadał za przygotowanie Polaków do Euro 2012, zarabiał z kolei 140 tys.

Nawałka na tym tle wypada blado, ale jeśli jego zespół zakwalifikuje się na mistrzostwa świata do Rosji, będzie mógł liczyć na solidną podwyżkę. Jaką? "Nie będę rozmawiał z mediami o pieniądzach, bo pieniądze lubią ciszę" - od lat uparcie powtarza Boniek.

(j.)