Szefowie Phoenix Suns wiążą spore nadzieje z transferem z Orlando Magic Marcina Gortata. Jesteśmy podekscytowanymi tymi transferami. Potrzebujemy siły pod koszem - wzrostu i więcej zbiórek. Gortat jest właśnie takim graczem. Śledziliśmy jego grę od dawna i - podobnie jak wiele innych klubów - mieliśmy go na oku. Mamy nadzieję, że będzie wielkim wzmocnieniem - powiedział jeden z szefów klubu Lon Babby, który kieruje pionem sportowym Suns.

W sobotę Magic i Suns dokonali głośnej transakcji z udziałem sześciu graczy, w tym polskiego środkowego. Razem z Gortatem do drużyny z Arizony trafili Vince Carter i Francuz Mickael Pietrus, a w odwrotnym kierunku podążyli najlepszy strzelec ekipy z Phoenix Jason Richardson, Turek Hedo Turkoglu i Earl Clark.

"Słońca" wybrały Polaka z 57. numerem w drafcie w 2005 roku, ale natychmiast oddały do Magic. Z klubem z Orlando podpisał umowę dopiero po dwóch latach. Na Florydzie, jako zmiennik Dwighta Howarda, rozegrał 175 spotkań, w których zdobywał średnio 3,7 pkt i miał 4,7 zbiórki.

Rywalizował przez lata z najlepszym środkowym w NBA - Dwightem Howardem. To była twarda walka bark w bark, która go zahartowała, podobnie jak walka w finale ligi. Polak jest jednym z najmocniejszych środkowych, a przy tym jest bardzo szybki, łatwo przemieszcza się z obrony do ataku, potrafi grać akcje typu pick and roll, a z drugiej strony nie uchyla się od czarnej roboty - scharakteryzował Gortata generalny menedżer Phoenix Lance Blanks.