Legia Warszawa pokonała Lech Poznań 1:0 (1:0) w meczu na szczycie 28. kolejki piłkarskiej ekstraklasy i umocniła się na pozycji lidera. "Przed nami długa droga do mistrzostwa Polski. Nadal musimy ciężko pracować, liga jeszcze się nie skończyła. Chciałbym żebyśmy regularnie grali na wysokim poziomie i musimy cały czas poprawiać swoją postawę na boisku. Myślenie, że już jesteśmy mistrzami byłoby dużym błędem" - mówił po spotkaniu trener Legionistów, Henning Berg.

Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy stworzyli kilka groźnych akcji. Już w pierwszej minucie minimalnie spudłował Henrik Ojamaa, a chwilę później niecelnie główkował Ivica Vrdoljak. Wraz z upływem czasu spotkanie się wyrównało i goście coraz częściej zagrażali bramce Dusana Kuciaka

Najwięcej problemów podopiecznym Henninga Berga stwarzał Szymon Pawłowski, który w 16. minucie strzelił z dystansu nad bramką. Skrzydłowy był bliski pokonania Kuciaka również w końcówce pierwszej połowy, ale i tym razem spudłował uderzając sprzed pola karnego. Dobrze prezentował się również George Lovrencsics, który zamieniał się pozycjami właśnie z Pawłowskim.

Legioniści natomiast po dobrym początku oddali nieco inicjatywę Lechowi, co mogło uśpić defensywę gości. W 37. minucie Vrdoljak przeprowadził akcję lewą strona boiska i z okolic linii końcowej dośrodkował w pole karne. Tam natomiast z bliskiej odległości piłkę głową do bramki skierował Miroslav Radovic. Serb z polskim paszportem potwierdził doskonałą dyspozycję i fakt, że świetnie czuję się na pozycji napastnika. Z 11 golami na koncie jest najlepszym strzelcem stołecznego zespołu w tym sezonie.

Druga połowa obfitowała w szybkie akcje obu zespołów. W Lechu ponownie wyróżniali się Pawłowski i Lovrencsics. W Legii natomiast ambitnie walczył wprowadzony po przerwie Jakub Kosecki. Mniej widoczni byli Radovic i Duda.

W 64. minucie bliski zdobycia wyrównującej bramki był Łukasz Teodorczyk, jednak piłka po jego strzale głową przeszła obok bramki. Napastnik "Kolejorza" wygrał pojedynek z Jakubem Rzeźniczakiem, ale minimalnie spudłował. Legia oddała inicjatywę rywalom, ale ci nie potrafili tego wykorzystać. Jedyny strzał w drugiej części spotkania ze strony Legii oddał Ojamaa w końcówce spotkania.