Piłkarze ręczni Vive Targi Kielce zostali mistrzami Polski! W decydującym meczu finałowym pokonali na wyjeździe Orlen Wisłę Płock 34:25, wygrywając ostatecznie rywalizację play off 3-1.

Przed czwartym meczem finału broniący tytułu zespół gości nadal był faworytem, ale zawodnicy Orlenu Wisły obiecywali, że szybko się zregenerują i zagrają z jeszcze większą determinacją, by doprowadzić do wyrównania i piątego meczu finałowego.

Spotkanie od pierwszych minut przebiegało w bardzo nerwowej atmosferze. Raz za razem na parkiet padał jeden z zawodników gospodarzy, co sędziowie kwitowali żółtymi kartkami. Zareagował na to trener Wisły Manolo Cadenas, który również zobaczył żółty kartonik, ale nie wytrzymał, po tym jak Denis Buntic starł się z Kamilem Syprzakiem i podbiegł do szkoleniowca rywali Tałanta Dujszebajewa, prosząc o interwencję. Po krótkiej, najprawdopodobniej mało dyplomatycznej rozmowie, sędziowie pokazali czerwone kartki obu szkoleniowcom.

Sytuacja nie była dobra dla piłkarzy Orlen Wisły, którzy niemal od razu zaczęli popełniać fatalne błędy, tracili piłki, rzucali prosto w Sławomira Szmala, niecelnie podawali. Wyraźnie widać było brak trenera na ławce, w szeregi płockiej drużyny wkradł się chaos, co wykorzystali z zimną krwią goście.

Jeszcze w 6. min. był remis 6:6, a potem na boisku dominowali piłkarze kieleccy, którzy w 15. min. osiągnęli pięciobramkową przewagę (10:5) i nadal ją powiększali. Na dodatek coraz skuteczniej poczynał sobie w bramce Sławomir Szmal, któremu płocczanie nie utrudniali zbytnio życia, rzucając lekko lub niecelnie.

Przez kolejne minuty na trzy gole kielczan Orlen Wisła odpowiadała jedną bramką i w 23 min. prowadziła już 15:8, zaś w końcówce sędziowie ukarali karnymi minutami Marcina Lijewskiego i za chwilę Ivana Nikcevica. Ostatecznie spotkanie zostało rozstrzygnięte już po pierwszej połowie, wygranej przez kielczan 19:10.

Po przerwie piłkarze Vive mieli już zwycięstwo w kieszeni, zaś płocczanie nie mieli szans na odrobienie tak dużej różnicy. I chyba dlatego zespół z Płocka zaczął grać tak, jak kibice lubią najbardziej.

Po sześciu minutach przegrywał już tylko 16:20. Znakomitą partię rozgrywał Marcin Wichary, który bronił wszystkie strzały rywali, co początkowo wykorzystywali jego koledzy w akcjach po drugiej stronie boiska. W kolejnych minutach nie byli jednak już tak skuteczni.

Kielczanie bez problemu po raz trzeci wygrali mecz finałowy, co dało im mistrzowski tytuł. Było to ich ósme zwycięstwo w sezonie w bezpośrednich pojedynkach z płocczanami. Wisła była lepsza tylko raz, w trzecim meczu finału.

(abs)