Finał Ligi Mistrzów nie dla piłkarzy ręcznych Vive Tauronu Kielce. Mistrzowie Polski musieli dziś uznać wyższość FC Barcelony. W półfinale przegrali 28:33 i jutro powalczą o brąz.

Barcelona wygrała absolutnie zasłużenie, w przekroju całego meczu była lepsza. Najlepiej widać to na przykładzie prowadzenia: Vive Tauron tylko po pierwszej akcji meczu miał korzystny wynik. Chwilę później to Barcelona prowadziła różnicą czterech, czy nawet pięciu bramek. Kielczanie heroiczną postawą dwukrotnie potrafili doprowadzić do remisu, jednak po kilku akcjach sytuacja wracała do normy, czyli bezpiecznej przewagi Katalończyków.

Gdzie szukać przyczyn porażki mistrzów Polski? Po pierwsze w zbyt dużej liczbie strat w ataku. W ciągu 60 minut Kielczanie popełnili kilkanaście błędów, po których rywale zdobywali łatwe bramki z kontrataków. Druga kwestia to skuteczność gry w obronie. FC Barcelona miała dziś dwóch bramkarzy grających na wysokim procencie - w sumie obronili aż 38 proc. rzutów - z kolei ani Sławomir Szmal, ani Marin Sego nie dali Vive Tauronowi tego samego. Kwestia trzecia to znacznie dłuższa ławka rezerwowych rywali. Gdy kontuzji doznał obrotowy mistrzów Polski Julen Aginagalde, na jego pozycję wchodził rozgrywający Michał Jurecki. Z kolei Barcelona nawet specjalnie nie odczuła problemu Nikoli Karabaticia, który jeszcze przed przerwą otrzymał dwa wykluczenia i w drugiej połowie grał mniej, bo każda kolejna dwuminutowa kara oznaczałaby dla niego koniec meczu.

Ostatecznie złożyło się to na porażkę różnicą pięciu bramek. W efekcie to FC Barcelona zagra jutro o dziewiąty w historii triumf w Lidze Mistrzów, a Vive Tauronowi Kielce pozostaje walka o brąz. Rywali poznamy po drugim półfinale, w którym niemieckie THW Kiel podejmie węgierski Vesprem.