Po trzech godzinach udało się wyciągnąć z wody uszkodzony jacht Gemini 3, na którym kapitan Roman Paszke próbował bić rekord w rejsie dookoła ziemi pod wiatr. Potrzeba było pomocy dwóch dźwigów i aż dwunastu robotników. Akcję utrudniała pogoda. Stan jachtu będzie można ocenić jednak dopiero za dwa dni.

Podnoszenie jachtu trwało tak długo z kilku powodów. Problemem była wielkość jednostki. Gemini 3 ma prawie 30 m długości i jeszcze więcej wysokości. W podniesieniu katamaranu przeszkadzały silny wiatr i rzeczny prąd. Do tego dochodziła sześciometrowa oceaniczna cofka, czyli spiętrzanie i podnoszenie się wody przy brzegu. Dlatego trzeba było czekać na odpowiednią pogodę.

Stan jednostki będzie można ocenić dopiero za dwa dni. Przede wszystkim ze względu na ogromną ilość wody jaka znajduje się w uszkodzonym lewym pływaku. O uszkodzeniach kapitan Paszke będzie informował osobiście. W pierwszej kolejności powiadomi firmę ubezpieczeniową.

Przerwał rejs, ale jeszcze raz spóbuje pobić rekord

Paszke z powodu uszkodzenia jachtu musiał przerwać rejs dookoła globu. Z uszkodzonym lewym pływakiem żeglował aż 25 godzin. Po pokonaniu od momentu awarii ok. 180 mil morskich dobił w sobotę do nabrzeża argentyńskiego Rio Gallegos. Dopiero po wydobyciu katamaranu z wody możliwe będzie dokładne oszacowanie zniszczeń. Kapitan nie zamierza kontynuować rejsu. Poza tym bardzo precyzyjny regulamin bicia rekordu nie zezwala na kontakt żeglarza z lądem podczas próby. Chce natomiast ponowić atak na rekord jeszcze w tym roku, być może w listopadzie.

Wszystko zależy jednak od tego, jak poważne jest uszkodzenie "Gemini 3". Dotychczas trasę pod wiatr (kurs z Europy najpierw na Horn) pokonało sześciu żeglarzy, natomiast z wiatrem (kierunek na RPA) blisko 200. Oba rekordy należą do Francuzów. Jean-Luc van den Heede płynął drogą, jaką pokonywał Paszke, 122 dni od listopada 2003 do marca 2004 roku, natomiast Francis Joyon, w przeciwną stronę, 57 dni na przełomie 2007 i 2008 roku.

Paszke wspomniał, że van den Heede rekord ustanowił dopiero za trzecim podejściem. Gdańszczanin ma nadzieję, że w jego przypadku nie sprawdzi się powiedzenie "do trzech razy sztuka".