Tylko UEFA ma prawo decydować o przebiegu piłkarskich mistrzostw Europy - mówią polscy organizatorzy Euro 2012. W ostatnim dniu rozgrywek piłkarskiej ekstraklasy warto zastanowić się, na ile poważna była groźba premiera Donalda Tuska, że jeśli nie uda się wyegzekwować ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, to przyszłoroczny turniej może być zagrożony.

O tym, że mistrzostwa Europy w Polsce mogą być zagrożone, mówił premier Donald Tusk po chuligańskich wybrykach kiboli na stadionie Zawiszy w Bydgoszczy. Po finale Pucharu Polski. Starli się wtedy kibice Lecha Poznań i Legii Warszawa.

System sprzedaży biletów na mecze reprezentacji na Euro 2012 właściwie wyklucza sytuację, w której na stadionie obok siebie znajdzie się grupa chuliganów. Minister sportu uważa jednak, że kibole mogą zagrozić turniejowi. Tak zdecydowane działania podejmujemy na rok przed mistrzostwami, żeby uniknąć przykrych sytuacji - argumentuje Adam Giersz.

Problem w tym, że obecne działania mają na celu przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa na meczach ekstraklasy czy Pucharu Polski. Komitet ds. bezpieczeństwa Euro 2012 działa już od roku.

Adam Olkowicz, który jest członkiem komitetu twierdzi, że wszystko idzie sprawnie. Jedyną siłą decydującą o losach każdego Euro są najwyższe władze Europejskiej Unii Piłkarskiej, czyli UEFA - tłumaczy.

Do niedawna Polacy obawiali się odebrania organizacji turniej. Teraz, kiedy UEFA nie ma żadnych zastrzeżeń, o zagrożeniu mówi premier.