Francuz Sandy Casar z ekipy Francaise des Jeux wygrał w Saint-Jean-de-Maurienne dziewiąty etap wyścigu kolarskiego Tour de France. Tuż za nim na metę przyjechali Hiszpan Luis Leon Sanchez i Włoch Damiano Cunego. Liderem został natomiast siódmy na mecie etapu Luksemburczyk Andy Schleck (Saxo Bank).
Schleck, Hiszpan Alberto Contador i Francuz Christophe Moreau doścignęli na ostatnim kilometrze czterech kolarzy, którzy brali udział w długiej ucieczce przez cztery przełęcze alpejskie. Połączona siedmioosobowa grupa wyprzedziła o blisko minutę samotnie finiszującego mistrza olimpijskiego z Pekinu Hiszpana Samuela Sancheza oraz o ponad dwie minuty - kolejną grupkę z Amerykaninem Levim Leipheimerem i Rosjaninem Denisem Mienszowem.
Słynny kolarz Lance Armstrong, który w niedzielę stracił szanse na ósme zwycięstwo w Tour de France, ukończył etap w trzeciej grupce, blisko trzy minuty za czołówką.
Dramat przeżywał jadący w żółtej koszulce lidera mistrz świata Cadel Evans. Australijczyk opadł z sił na najtrudniejszym podjeździe etapu - Col de la Madelaine (2000 m npm). Ze łzami w oczach dojechał do mety, ale stracił ponad osiem minut i nie ma już szans nawet na podium wyścigu. W tej samej grupce co Evans finiszował Sylwester Szmyd.
Uwagę kibiców skupił pojedynek Andy'ego Schlecka z Contadorem. Luksemburczyk podkręcił tempo na przełęczy Madelaine, ale Hiszpan nie dał się zgubić i odpowiadał na każdy następny atak rywala. Z tyłu zostali inni rywale: Samuel Sanchez, Mienszow, Belg Juergen van den Broeck, Czech Roman Kreuziger i Włoch Ivan Basso. Wszystko wskazuje na to, że będą walczyć o trzecie miejsce w Wielkiej Pętli, bo dwa najwyższe miejsca na paryskim podium wydają się być zarezerwowane dla młodszego z braci Schlecków i Contadora.
W klasyfikacji generalnej 25-letni Schleck, który w Saint-Jean-de-Maurienne po raz pierwszy w karierze założył żółty trykot lidera Tour de France, wyprzedza ubiegłorocznego triumfatora o 41 sekund. Trzeci jest Sanchez ze stratą 2.45.
Chciałem odskoczyć Contadorowi, ale dziś było to niemożliwe, był zbyt silny. Gdybym zaatakował po raz piąty, mógłbym oszukać sam siebie. Ja i Alberto jeździmy na podobnym poziomie. Ale to on traci 41 sekund i to on musi atakować - powiedział po wyścigu Andy Schleck. Trudno się przyzwyczaić do żółtej koszulki. Po raz ostatni zakładałem ją, gdy byłem juniorem w wyścigu dookoła Lotaryngii - dodał.