Włoski kolarz Riccardo Ricco został zaangażowany przez mało znaną chorwacką grupę Meriadiana. Stało się o nim głośno, gdy domowym sposobem przetoczył sobie krew, co omal nie zakończyło się jego śmiercią.

Ricco jest zagrożony dożywotnią dyskwalifikacja za recydywę dopingową, ale na razie nie został ukarany. Pod koniec miesiąca wystąpi w dość nisko stojącym w hierarchii imprez kolarskich wyścigu Dookoła Serbii.

W lutym Ricco trafił do szpitala w stanie krytycznym po tym, jak przetoczył sobie własną krew, którą przetrzymywał w lodówce przez 25 dni. W tej sprawie śledztwo prowadzą Włoski Komitet Olimpijski oraz prokuratura w Modenie. Za złamanie prawa antydopingowego grozi mu od trzech miesięcy do trzech lat więzienia.

Ricco był wschodzącą gwiazdą włoskiego kolarstwa. W 2008 roku zajął drugie miejsce w Giro d'Italia, a dwa miesiące później fantastycznie spisywał się w Tour de France, wygrywając dwa bardzo trudne górskie etapy. Wyścigu jednak nie ukończył - został zatrzymany przez policję przed etapem do Narbonne. W jego bagażach znaleziono lekarstwa, ampułki i strzykawki.

We francuskim areszcie Ricco stanowczo twierdził, że nigdy nie stosował zabronionych środków, ale przyznał się do tego, wobec niezbitych dowodów, dwa tygodnie później we Włoszech. Środkiem, który wykryto w jego organizmie, było zmodyfikowane EPO o nazwie CERA, uważane wcześniej za niewykrywalne w standardowych testach krwi.