Rafał Majka wygrał w Szczyrbskim Jeziorze na Słowacji piąty etap 71. Tour de Pologne. Na finiszu pod górę wyprzedził Hiszpanów Benata Intxaustiego oraz Jona Izagirre.

W klasyfikacji generalnej Majka awansował na drugie miejsce. Traci tylko sekundę do Czecha Petra Vakoca, który obronił żółtą koszulkę, dojeżdżając do mety 26 sekund za Polakiem.

Jest to pierwsze zwycięstwo etapowe polskiego kolarza w Tour de Pologne od 11 lat. W 2004 roku w Olsztynie najlepszy był Marcin Sapa, a jeden z odcinków w Karpaczu wygrał Marek Rutkiewicz. Rok później wyścig uzyskał najwyższą kategorię UCI i reprezentanci gospodarzy nie mieli już okazji świętować wygranych.

Pierwszy w historii Tour de Pologne etap rozgrywany na Słowacji okazał się wielkim sukcesem promocyjnym i jednocześnie sportowym polskiego kolarstwa. Mimo deszczowej pogody wzbudził ogromne zainteresowanie. Na starcie w Zakopanem peleton jechał przez główne ulice, m.in. przez słynne Krupówki, w szpalerze tysięcy ukrytych pod parasolami kibiców.

Po pokonaniu 17 kilometrów kolarze przekroczyli granicę i zostali gorąco powitani na Słowacji. Mnóstwo fanów czekało na nich w Liptowskim Mikulaszu i w innych miasteczkach, a najwięcej - w Szczyrbskim Jeziorze i na 25-kilometrowej rundzie wokół tej miejscowości. Najgoręcej dopingowali braci bliźniaków Martina i Petera Velitsów, jedynych Słowaków w wyścigu, ścigających się w różnych ekipach (Martin - w belgijskiej Omedze Pharmie, Peter - w amerykańskim BMC).

Na szosie wymalowali napisy "Velits", a także "Bling". Ten drugi to przydomek Australijczyka Michaela Matthewa, który koniecznie chciał wygrać w Szczyrbskim Jeziorze dla swojej słowackiej narzeczonej. Gdzieniegdzie można było dostrzec grupki polskich kibiców wspierających najgłośniej Majkę.

Jeszcze przed przekroczeniem granicy powstała ośmioosobowa czołówka, w której jechało dwóch Polaków: Paweł Bernas z reprezentacji oraz Maciej Paterski z zespołu CCC Polsat Polkowice. Pierwszy wygrywał lotne premie, drugi - pierwsze dwie górskie, co po dniu przerwy pozwoliło mu odzyskać różową koszulkę najlepszego "górala".

Na trzeciej górskiej premii, gdy kolarze po raz pierwszy przejeżdżali przez Szczyrbskie Jezioro (138 km), sytuacja była już inna: peleton zlikwidował ucieczkę i jechał 20 sekund za Kanadyjczykiem Christianem Meierem. Zawodnik grupy Orica utrzymywał tę niewielką przewagę przez dłuższy czas. Został doścignięty dopiero 11 km przed metą.

Końcówka wyścigu przyniosła polskim kibicom wielkie emocje. Na ostatnim odcinku, prowadzącym lekko pod górę, tempo podkręcili koledzy Majki z ekipy Tinkoff-Saxo. Nie wytrzymał go Vakoc, ale w rozciągniętej czołówce utrzymało się 22 kolarzy. Oprócz Majki dojechali w niej do mety Przemysław Niemiec i weteran wyścigu Rutkiewicz.

Majka stoczył na finiszu zacięty pojedynek z Hiszpanami Intxastim i Izagirre. Zwyciężył, potwierdzając, że jest we wspaniałej formie. Kilkanaście dni temu imponował nią na Tour de France, wygrywając dwa etapy i klasyfikację górską. W ten sposób zdobył trwałe miejsce w kronikach polskiego kolarstwa, a w czwartek w Szczyrbskim Jeziorze dopisał w nich nowy rozdział.

(j.)