Hokeiści New York Rangers pokonali Montreal Canadiens 1:0 w szóstym meczu finałowym Konferencji Wschodniej ligi NHL i zwyciężyli w serii play off 4-2. Dzięki temu po raz pierwszy od 20 lat wystąpią w decydującej rozgrywce o Puchar Stanleya.

Bohaterem spotkania był bramkarz gospodarzy Henrik Lundqvist, który obronił wszystkie 18 strzałów rywali. Graliśmy naprawę dobrze, równo przez cały mecz. W najlepszy możliwy sposób odpowiedzieliśmy na to, co stało się w poprzednim spotkaniu - komentował po wszystkim Szwed.

Szansę na zakończenie rywalizacji zespół z Nowego Jorku miał już we wtorek, ale przegrał na wyjeździe 4:7. Lundqvist zanotował wtedy słabszy występ i po przepuszczeniu czterech z 18 strzałów został zmieniony przez Cama Talbota. W szóstym meczu rywalizacji był jednak bezbłędny i rozegrał jeden z najlepszych meczów w swojej karierze.

Kilka słabszych chwil może zakwestionować twój wcześniejszy dorobek. To trudna sytuacja dla każdego. Ważne, by nie szukać wymówek, a skupić się na swojej robocie. Tak też zrobiłem, ale nie sądzę, że byłem dziś bardziej zdeterminowany niż zwykle - ocenił bramkarz, który reprezentuje barwy nowojorskiego klubu od 2005 roku.

Bramkę na wagę awansu do finału zdobył w 19. minucie drugiej tercji Dominic Moore.

Goście nie kryli rozczarowania. To ciężkie do przełknięcia. Jeśli istnieje szansa, by awansować do finału Pucharu Stanleya, ale się jej nie wykorzystuje, to wszystko jest do bani - podsumował sytuację obrońca Canadiens P.K. Subban.

Ostatni raz ekipa z Montrealu, która 24-krotnie sięgnęła po Stanley Cup i jest najbardziej utytułowanym zespołem w lidze, wystąpiła w decydującym etapie w 1993 roku, kiedy zdobyła trofeum. Z kolei Rangers zagrają w tej fazie po raz 11. w historii, a na piąty tytuł czekają od 1994 roku.

W finale, który rozpocznie się w środę, zespół z Nowego Jorku zagra z Chicago Blackhawks lub Los Angeles Kings. W rywalizacji do czterech zwycięstw "Królowie" prowadzą 3-2. Szósta potyczka - w piątek.

(edbie)