Organizatorzy mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym, które odbyły się na przełomie lutego i marca w Oslo, liczyli się ze stratami finansowymi. Jednak po dokładnym bilansie z dumą podkreślili, że zarobili netto 40 mln koron, czyli 20 mln złotych.

Suma ta to czysty zysk po odliczeniu wszystkich kosztów, nawet premii dla dyrektor imprezy Asne Havnelid, która otrzymała 400 tys. koron (200 tys. złotych). Główne źródło dochodu to wpływy z biletów, których sprzedaliśmy 270 tys. To o wiele więcej niż przewidywaliśmy w najśmielszych prognozach - powiedział prezes rady nadzorczej spółki organizującej MŚ Svein Aaser.

Podkreślił, że impreza została przeprowadzona bez żadnych dotacji, ani gwarancji finansowych ze strony rządu i gminy Oslo. Liczyliśmy się ze stratami, tymczasem niespodziewanie odnotowaliśmy wielki zysk.

Organizatorzy ponieśli też koszty związane z chaosem komunikacyjnym, który sprawił, że 25 stycznia z powodu zbyt małej liczby wagonów metra, na kompleks narciarski Holmenkollen nie dotarło na czas 2500 osób. Wszyscy otrzymali zwrot za bilety, w sumie ponad milion koron (0,5 mln złotych).