Brazylia i Rosja mogą sobie dziś zapewnić udział w 3. fazie mistrzostw świata siatkarzy. Jeśli wygrają swoje mecze znajdą się w najlepszej szóstce turnieju. Polacy w Łodzi mają przed sobą ważne spotkanie z Iranem. Przegrana mocno utrudni im drogę do awansu.

W grupie E, gdzie występują biało-czerwoni, sytuacja jest skomplikowana, bo aż pięć drużyn może jeszcze liczyć na znalezienie się w czołowej szóstce imprezy. W najlepszej sytuacji są Francuzi, którzy są liderami tabeli - 13 pkt.

Czeka ich jednak w Łodzi (godz. 16.40) trudny mecz z Serbią. Jeśli ekipa z Bałkanów przegra, po raz pierwszy od 16 lat nie znajdzie się w rozgrywce o medale.

Polacy też nie mają łatwego zadania, bo Irańczycy to jedna z największych niespodzianek. Spisują się bardzo dobrze, mają jednego z najlepszych rozgrywających na świecie Saeida Maroufa i znakomicie przyjmującego Farhada Ghaemiego. Zdaniem kapitana amerykańskiej drużyny Davida Lee,  jedynym sposobem na powstrzymanie zespołu prowadzonego przez Serba Slobodana Kovaca jest mocno zagrywka.

A właśnie z nią Polacy mają największe kłopoty. Martwi mnie ten element, bo w Atlas Arenie serwis nam nie wychodzi - przyznał nawet trener Stephane Antiga.

Początek spotkania o 20.25, a w tym samym czasie w Katowicach na parkiet wyjdą zespoły Niemiec i Rosji. Ci pierwsi mają wielką chęć stanąć na podium mistrzostw świata, dla "Sbornej" jest to obowiązek, do którego mogą się znacznie przybliżyć. Jeśli mistrzowie olimpijscy pokonają Niemców, zapewnią już sobie grę w 3. fazie turnieju.

To samo mogą uczynić w sobotę obrońcy tytułu Brazylijczycy. "Canarinhos" spotkają się z niespodziewanie dobrze spisującymi się Kanadyjczykami. Siatkarze z Ameryki Północnej sami nie wierzyli, że mogą na tym etapie mieć jeszcze szansę, by znaleźć się w szóstce najlepszych na świecie.

Mało jednak realne wydaje się, by udało im się urwać punkty Brazylijczykom, którzy wyraźnie się rozkręcają. Podobnie jak Amerykanie, którzy w Bydgoszczy będą chcieli zdobyć trzy punkty w starciu z Australią.

Bez większego znaczenia będą z kolei mecze Finlandia - Chiny, Bułgaria - Kuba i Argentyna - Włochy. Już teraz bowiem wiadomo, że te drużyny w poniedziałek wrócą do swoich krajów.

(j.)