Na Placu Teatralnym w Warszawie swe podwoje dla fanów wyścigów kolarskich otworzyło miasteczko Tour de Pologne. Na kibiców czeka tam mnóstwo atrakcji, ze swoimi fanami spotkał się między innymi pierwszy Polak w Formule 1, Robert Kubica.

Robert Kubica w miasteczku Tour de Pologne przez godzinę rozdawcą autografy i podpisywał plakaty. Odpowiadał na pytania kibiców, ale o pewnych rzeczach w ogóle nie chciał mówić: Powiedzmy sobie szczerze, są rzeczy które nie wiem po co są potrzebne komuś, żeby wiedzieć. Są pewne rzeczy prywatne, o których nie chciałbym powiedzieć i na pewno na takie pytania nie będę odpowiadał - powiedział Kubica. Chodzi np. o jego dziewczynę, o wysokość zarobków czy dobór opon w trakcie wyścigu. Kierowca będzie kibicował polskim kolarzom, ścigającym się w grupie Intel. Z bliska można także zobaczyć bolid BMW Sauber, jakim jeździ Kubica:

Na fanów dwóch kółek czekają także najwięksi kolarze, którzy będą się ścigać na trasie tegorocznego Tour de Pologne, w tym trzykrotny mistrz świata Oscar Freire. Zobaczyć można jednak wszystkie grupy kolarskie, które staną na starcie wyścigu.

To jednak nie koniec atrakcji. - Będą ustawione trenażery, na których będzie można spróbować swoich sił. Zwycięzca dostanie koszulkę – taką samą, jak dostaje lider wyścigu - opowiadał szef wyścigu Czesław Lang. Na Placu Teatralnym czeka więc nie lada gratka dla miłośników zarówno kolarstwa, jak i Formuły 1. A prezentację zakończy występ Krzysztofa Krawczyka.

Wyścig Tour de Pologne należy do prestiżowego cyklu Pro Tour – znalazł się więc w gronie zawodów określanych jako kolarska „liga mistrzów”. Wśród nich jest najważniejszy wyścig kolarski na świecie, Tour de France.

Podobnie jak ich francuscy koledzy, organizatorzy Tour de Pologne zapowiadają bezwzględną walkę z dopingiem. Tu przykład może płynąć właśnie z Francji – tam władze „Wielkiej Pętli” przeprowadziły bezprecedensową czystkę i doprowadziły do wycofania z list startowych największych faworytów, zamieszanych w wielką aferę dopingową.

Komentatorzy zaczęli się zastanawiać, czy wykluczenie takich gwiazd jak Niemiec Jan Ulrich i Włoch Ivan Basso nie wpłynie na spadek prestiżu imprezy. Organizatorzy twierdzą jednak, że to właśnie może być siłą zawodów. - Tu nie chodzi już tylko o sportowe oszustwo. Mamy do czynienia z rodzajem kolarskiej mafii, z którą trzeba walczyć - argumentował szef Tour de France, Jean-Marie Leblanc.