Polscy siatkarze przegrali z Włochami 0:3 (22:25, 21:25, 20:25) w półfinale mistrzostw Europy. W niedzielę biało-czerwoni zagrają w meczu o trzecie miejsce.

Początek pierwszej partii wyrównany. Obie drużyny licytowały się, która lepiej zagrywa. Oglądaliśmy walkę "punkt za punkt", a na pierwszej przerwie technicznej minimalnie prowadzili Polacy. Było widać, że faworyzowani Włosi czują presję. Momentami popełniali bardzo proste błędy, ale bez konsekwencji.

Żaden z zespołów nie potrafił odskoczyć na więcej niż jedno oczko. To zmieniło się przed drugą przerwą techniczną - skuteczny blok Włochów dał im prowadzenie 16:14. Po chwili gracze Italii mogli prowadzić trzema punktami, ale okazji nie wykorzystał Łasko, który nie trafił w boisko. Nasi rywale wygrali jednak pierwszego seta - trzy oczka przewagi dał im świetny serwis Savaniego, a ostatnią piłkę tej partii zepsuł na zagrywce Kubiak. 25:22 dla Włochów.

Drugi set również zaczął się od walki "punkt za punkt". Dwa autowe ataki biało - czerwonych sprawiły jednak, że rywale prowadzili 6:4, a na pierwszej przerwie technicznej 8:6. Po chwili błędy zaczęli popełniać Polacy i traciliśmy do Włochów już cztery oczka.

Blok na Nowakowskim dał przeciwnikom jeszcze większą przewagę. Na parkiecie pojawił się Kosok i jego zagrywka pomogła nam niemal odrobić straty. Włosi prowadzili tylko 12:11, a po chwili był już remis 13:13. Na drugiej przerwie technicznej jednopunktowa przewaga naszych rywali.

Po powrocie na parkiet odrobiliśmy straty - atak Kubiaka po bloku dał nam remis po 17. Po chwili niezawodny Łasko sprawił, że Włosi odskoczyli na trzy oczka. Słabo grał Kurek, którego zmienił Mika. Nie pomogło. Włosi wygrali do 21.

W kolejnej partii na boisko wrócił Kurek, a odpoczynek najwidoczniej mu pomógł. Między innymi dzięki jego skutecznym atakom na pierwszej przerwie technicznej Polacy prowadzili 8:6. Trzypunktowe prowadzenie dał nam as serwisowy wspomnianego Kurka. Co z tego, skoro po chwili znowu mieliśmy remis - po 11. Kiedy jednak w polu zagrywki stanął Kosok, odzyskaliśmy przewagę. Niestety, znowu tylko na chwilę. Co więcej, rozpędzeni rywale na drugiej przerwie technicznej prowadzili 16:14. Po powrocie na parkiet zagrywką zaskoczył nas Savani i do odrobienia mieliśmy już 3 oczka. Zadanie udało się wykonać tylko częściowo - przegrywaliśmy 16:17. Po chwili szansy na remis nie wykorzystał Kubiak, który zaatakował w aut. Włosi mogli prowadzić już trzema punktami, ale tym razem w boisko nie trafił Łasko. Rywale dopięli jednak swego - dzięki duetowi Travica/Łasko prowadzili 22:19, a po asie serwisowym tego pierwszego było już 23:19. Takiej przewagi reprezentacja Italii nie zmarnowała, a piłkę meczową wykorzystał nie kto inny, jak Łasko.