O godz. 20.15 polscy piłkarze ręczni zagrają w Innsbrucku z Czechami. Jeśli wygrają, zapewnią sobie awans do półfinału mistrzostw Europy, które odbywają się w Austrii. I to bez względu na inne rozstrzygnięcia w grupie II rundy zasadniczej. Cztery godziny wcześniej Słowenia zmierzy się z Francją, a o godz. 18.15 na boisko wejdą ekipy Niemiec i Hiszpanii.

Trener "biało-czerwonych" Bogdan Wenta tradycyjnie nie chciał zdradzić taktyki na mecz z Czechami. Podkreślił jednak, że najbliżsi rywale to sprawcy dwóch wielkich niespodzianek. Turniej rozpoczęli od porażek, ale w starciu o awans do drugiej fazy rozgrywek pokonali Węgrów, którzy wcześniej urwali punkt mistrzom świata Francuzom. W dodatku w niedzielę wygrali zdecydowanie ze Słoweńcami, z którymi Polacy zaliczyli remis 30:30. Polski szkoleniowiec dodaje, że w Austrii dochodzi nagminnie do niespodziewanych rozstrzygnięć.

Na tych mistrzostwach dzieje się naprawdę wszystko - powiedział 48-letni trener. Islandia remisuje z Austrią, a wygrywa z Danią w cuglach. A Austria, z której się śmieją, wali Serbię sześcioma. I to Serbię, którą sądząc po wynikach przed mistrzostwami, zaliczałem do grona czarnych faworytów. A okazuje się, że nawet nie wyszła z grupy - zaznaczył.

Wenta przestrzegł przed hurraoptymizmem i lekceważeniem przeciwnika, co nieraz było zgubne dla polskich zespołów. My jesteśmy takim narodem, że od razu dostajemy skrzydełek, a powinniśmy uważać, żebyśmy nie odlecieli - dodał. Dalej słuchajmy swojej muzyki w szatni. Szanujmy siebie, szanujmy przeciwnika. Będziemy dalej robić swoje. I widzę, że zespół się trzyma tej linii, tych swoich rytuałów, które mamy. Ale czeka nas praca, ciężka praca, bo mamy świadomość, czym będzie ten mecz z Czechami - zaznaczył.

Polscy zawodnicy poniedziałek poświęcili na odpoczynek. Z reguły wyciszali się i koncentrowali przed meczem w zaciszu hotelowych pokoi. Według oficjalnych oświadczeń członków ekipy wszyscy są zdrowi.