Bokser Juan Manuel Marquez wrócił po przegranej walce do Meksyku. Na lotnisku czekały na niego tłumy fanów. Zawodnik był w ojczyźnie witany jak zwycięzca. W sobotę w Las Vegas przegrał pojedynek z Manny'm Pacquiao.

38-letni pięściarz powiedział, że do ewentualnego czwartego starcia z Filipińczykiem powinno dojść w Meksyku. Piłka jest teraz po mojej stronie i myślę, że czwarta walka powinna się odbyć w Meksyku na moich warunkach - mówił po przylocie "Dinamita".

Młodszy brat Juana i pięściarz wagi super koguciej Rafael Marquez nie mógł uwierzyć w rezultat pojedynku. To była niesprawiedliwość. Gdy walka się skończyła, ja i moi przyjaciele byliśmy szczęśliwi, bo zwycięstwo Juana było nie podlegało dyskusji. To nie w porządku, że Pacquiao jest chroniony. Juan został okradziony w trzech pojedynkach. On jest najlepszym obecnie pięściarzem z Meksyku i jednym z najlepszych meksykańskich mistrzów w historii. To był skandal - powiedział. Dla mnie to bardzo dziwne, że sędziowie popełnili błąd. Moim przyjaciele uważają, że amerykańska telewizja HBO daje instrukcje sędziom ponieważ wiedzą, że Pacquiao generuje im pieniądze. Nie chcę nikogo oskarżać bo to poważna sprawa, ale coś się za tym kryje i nie mam co do tego wątpliwości - dodał Rafael Marquez.

www.boxingnews.pl