Po swoim rekordowym występie (25 pkt. i 11 zbiórek) w meczu przeciwko New Orleans Hornets Marcin Gortat przyznał, że spotkanie było dla niego niesamowitym doświadczeniem. Utrzymuję wysoką formę od początku gry w Phoenix, ale teraz jest coraz lepiej. Zdobyłem zaufanie trenera i zawodników, a poza tym czuję pozytywną presję po tym, jak w Arizonie pojawił się wysłannik jednej z polskich gazet - powiedział Gortat.

Po pierwszej połowie miałem na koncie już trzy faule i mnóstwo pretensji do pewnych ludzi na parkiecie. Powiedziałem sobie w szatni, że muszę wyjść na drugą połowę skoncentrowany i zapomnieć o tym, co było. Żartowałem z jednym z kolegów, że potrzebuję tylko jednej kwarty, by pokazać na co mnie stać. W ogóle nie sądziłem, że mogę w tym meczu pobić rekord. Poprzednie spotkanie z Boston Celtics kosztowało mnie sporo sił i czułem to w kościach, wychodząc na parkiet - przyznał po meczu polski środkowy.

Jestem niesamowicie zadowolony z kolejnego bardzo dobrego występu. Martwię się tylko tym co będzie, gdy po tych udanych meczach za kilka dni, tydzień czy miesiąc przyjdzie obniżenie formy. Marzę, by w każdym spotkaniu trenerzy i koledzy mogli na mnie liczyć - dodał Gortat.

Polski jedynak w NBA bardzo chwali sobie grę z jednym z najlepszych rozgrywających w lidze Stevem Nash'em. To wielki zaszczyt, że mogę grać w drużynie ze Stevem. Powiedziałem mu przed meczem z Hornets, że zrobię wszystko, by wykorzystywać jego podania i poprowadzić go do tytułu MVP ligi-zapewniał gracz Phoenix.

Gortat wyjaśnił również, z czego wynika dobra gra Phoenix Suns w ostatnich meczach. Nasze wygrane to nie tylko zasługa duetu Nash - Gortat. Ostatnio cała drużyna spisuje się znakomicie. Wszyscy wkładają w grę mnóstwo energii i koncentracji. Jest lepsza obrona i dobra wymiana pozycji przy pilnowaniu rywali.