30-letni Marcin Burkhardt podpisał dwuletni kontrakt z pierwszoligową Miedzią Legnica. Były reprezentant Polski kilka lat temu był jedną z nadziei polskiej piłki, ale niestety rozmienił się na drobne. Ostatnio grał w Azerbejdżanie.

Marcin Burkhardt w Ekstraklasie zadebiutował (16.09.2001) jeszcze przed swoimi 18 urodzinami w Amice Wronki. Z czasem stał się podstawowym zawodnikiem zespołu, a już w 2003 roku doczekał się debiutu w reprezentacji. Kadra już wtedy cierpiała na brak solidnego rozgrywającego i wydawało się, że młody Burkhardt te kłopoty rozwiąże. Dziś już wiemy, że tak się nie stało, a reprezentacyjny staż pomocnika to dziś 10 spotkań.

W 2005 roku Burkhardt za alkoholowy incydent został zesłany do rezerw Amiki, ale z dołka wyciągnęła go warszawska Legia, która najpierw go wypożyczyła, a po bardzo udanym sezonie wykupiła za 650 tysięcy euro - jak na tamte czasy kwotę naprawdę sporą. Dalszy pobyt w Warszawie nie był dla rozgrywającego już tak udany i zamiast transferu do jednej z czołowych lig, na Burkhardta czekało szwedzkie IFK Norrkoping. Tam szło mu na tyle dobrze, że zainteresował się nim ukraiński Metalist Charków. Ukrainy jednak nie udało się zwojować. Skończyło się na zaledwie 7 występach i wypożyczeniu do Jagiellonii Białystok. Później Białostoczanie zakontraktowali Burkhardta, ale nieco ponad rok temu umową rozwiązano za porozumieniem stron. Pomocnik odnalazł się w azerskim Simurqu Zaqatala. W 24 meczach zdobył w Azerbejdżanie 5 bramek, jego zespół zajął w lidze dobre 4 miejsce.

Teraz jako wolny zawodnik Burkhardt podpisał kontrakt z Miedzią Legnica, która po fatalnym początku sezonu zaczyna piąć się w tabeli pierwszej ligi. 30-letni pomocnik może jeszcze przypomnieć się kibicom udanymi występami, ale nie da się ukryć, że kiedy wchodził z impetem do dorosłego futbolu wróżono mu o wiele bardziej interesującą karierę.

Podobnie było z jego młodszym bratem Filipem. Duży potencjał ostatecznie nie pozwolił mu nawet na zbyt duże zaistnienie w Ekstraklasie. Teraz gra w Wiśle Płock w pierwszej lidze. Może więc bracia zagrają przeciwko sobie? Miedź podejmie Wisłę w drugiej połowie listopada.