Trener Adama Małysza Hannu Lepistoe tylko do końca sezonu ma umowę z Polskim Związkiem Narciarskim. Małysz nie chce nawet słyszeć o zerwaniu współpracy, podobnie prezes PZN Apoloniusz Tajner, a Fin mówi, że… chciałby przejść na spokojną emeryturę.

Miałem jeden cel - igrzyska olimpijskie w Vancouver i myślę, że wszyscy są zadowoleni. Teraz zostały jeszcze zawody Pucharu Świata, a później zastanowimy się, co dalej. Takie decyzje potrzebują spokoju. Nie mogą być podejmowane pospiesznie. Tak naprawdę to myślałem już o spokojnej emeryturze - mówi Lepistoe.

Ta perspektywa nie przypadła jednak do gustu szefowi PZN. Nie widzę sensu, by zrywać coś, co daje takie rezultaty. Ta współpraca między zawodnikiem a trenerem wygląda znakomicie i w planach finansowych na kolejny rok uwzględniony został taki sam układ - zapewnia Tajner.

Również Małysz nie chce słyszeć o zmianie szkoleniowca. Hannu ufam bezgranicznie. Świetnie się rozumiemy i widać, że przynosi to oczekiwany efekt. Nie rozmawiałem jeszcze z trenerem o przyszłym sezonie. Mam jednak nadzieję, że wszystko zostanie tak, jak było do tej pory - komentuje najlepszy polski skoczek.

Małysz w Whistler po indywidualnym przygotowaniu z Hannu Lepistoe oraz Robertem Mateją i Maciejem Maciusiakiem sięgnął po dwa srebrne medale olimpijskie. Dwukrotnie wygrywał natomiast Szwajcar Simon Ammann.