Lechia Gdańsk zremisowała 2:2 (1:1) z FC Barceloną w towarzyskim mecz rozegranym na Baltic Arenie. Gospodarze dwukrotnie obejmowali prowadzenie, ale "Duma Katalonii" zdołała wyrównać. Kibice obejrzeli bramkę Leo Messiego i debiut Neymara.

Co prawda wyjściowy skład Barcelony był daleki od optymalnego, ale takie postaci, jak przede wszystkim Leo Messi oraz Alexis Sanchez, Alex Song czy nawet Christian Tello (na boisku spędził tylko 23 minuty) to zawodnicy rozpoznawalni niemal na całym świecie. Piłkarze "Dumy Katalonii" choć bez Geraldo Maritno na ławce trenerskiej cel mieli jeden - okazałe zwycięstwo. Kilka dni temu Barcelona wygrała w Oslo w Valerengą 7:0 i fani katalońskiego klubu oczekiwali równie dobrego wyniku a także debiutu Neymara. Brazylijczyk wszedł na boisko dopiero w 79 minucie.

Do tego czasu piłkarze FC Barcelony zdążyli zdobyć dwie bramki. W 26 minucie do siatki trafił młody Sergi Roberto, który po świetnym podaniu ze skrzydła znalazł się pięć metrów przed bramką Lechii. Tuż przed przerwą świetną okazję miał jeszcze Messi. Uderzał z rzutu wolnego, ale Mateusz Bąk zdołał z największym trudem wypiąstkować piłkę.

Drugi gol dla Katalończyków padł w 57 minucie. Tym razem Sanchez podał do Messiego a ten spokojnie pokonał Sebastiana Małkowskiego. Obie bramki dla Barcelony były jednak tylko bramkami wyrównującymi,  jako pierwszy piłkę z bramki musiał wyciągać Jose Manuel Pinto. Po rzucie rożnym Daisuki Matsuiego w 15 minucie pięknym strzałem głową popisał się Jarosław Bieniuk i przez pewien czas na tablicy wyników mieliśmy sensacyjny wynik. Kilka minut po wznowieniu gry w drugiej połowie znów to Lechia zdobyła gola. Piotr Grzelczak nie dał się ograć Montoyi, strzelał z bardzo ostrego kąta, ale zdołał umieścić piłkę w siatce mimo interwencji Oiera.

Leo Messi spędził na boisku 77 minut, ale z obrońcami Lechii nie miał lekkiego życia. Grę gospodarzy cały czas próbował udoskonalać trener Michał Probierz - jak zwykle krzyczał i gestykulował przy linii bocznej niemal przez cały mecz. Kilkadziesiąt sekund po tym, jak do szatni udał się Messi na placu gry zameldował się Neymar.

Co prawda to jedynie mecz towarzyski, ale wynik idzie w świat. Bieniui Grzelczak zdobyli piękne bramki, których w normalnym meczu nie powstydziliby się Pique czy Messi. Barcelona zagrała co prawda w rezerwowym składzie, piłkarze z pewnością nie są w najwyższej formie, ale zawodnicy Lechii mają powody do radości, bo zatrzymanie wielkiej Barcelony nawet w meczu towarzyskim nie jest nigdy zadaniem prostym - nawet jeśli "Duma Katalonii" gra nieco na pół gwizdka i tylko drugim garniturem piłkarzy.