Piłkarze Lecha Poznań w Warszawie pokonali Legię 4:1 (1:1) w meczu o Superpuchar Polski i po raz szósty w historii zdobyli to trofeum.

Piłkarze Lecha Poznań w Warszawie pokonali Legię 4:1 (1:1) w meczu o Superpuchar Polski i po raz szósty w historii zdobyli to trofeum.
Piłkarze Lecha z Superpucharem /Bartłomiej Zborowski /PAP

Rok temu Superpuchar padł łupem Lecha, który wygrał w Poznaniu 3:1. W poprzednim sezonie Legia sięgnęła po dublet, jednak "Kolejorz" stanął przed szansą jego ponownego zdobycia z racji udziału w finale Pucharu Polski.

Obie drużyny przystąpiły do meczu w składach dalekich od optymalnych. W ich szeregach nie znaleźli się piłkarze, którzy grali w mistrzostwach Europy we Francji. Legia musiała sobie radzić choćby bez Michała Pazdana, Słowaka Ondreja Dudy oraz najlepszego strzelca sezonu 2015/16 ekstraklasy Węgra Nikoli Nemanji Nikolica. W Lechu zabrakło Karola Linettego oraz Węgrów Tamasa Kadara i Gergo Lovrencsicsa.

W poznańskim zespole mieli za to okazję zaprezentować się piłkarze pozyskani w ostatnich tygodniach. Od pierwszej minuty na boisku przebywali duński napastnik Nicki Bille Nielsen oraz wypożyczony z Lechii Gdańsk Maciej Makuszewski. Lepsze wrażenie pozostawił po sobie ten drugi. W 23. minucie dał prowadzenie swojej drużynie strzałem z rzutu wolnego z boku pola karnego.

Na boisku niewiele się działo, ale jeszcze przed przerwą gospodarze zdołali wyrównać. W pole karne dośrodkował Michaił Aleksandrow, a głową piłkę do siatki skierował Guilherme.

Druga część spotkania rozpoczęła się od groźnej akcji Lecha. Maciej Gajos z rzutu wolnego trafił w słupek. Chwilę później Łukasz Trałka brutalnie sfaulował Michała Masłowskiego. Pomocnik Legii na noszach opuścił boisko i choć wrócił na nie, to ostatecznie zaraz został zmieniony.

Stałe fragmenty gry były mocną bronią podopiecznych trenera Jana Urbana, którzy w 64. minucie ponownie objęli prowadzenie. Wprowadzony chwilę wcześniej Radosław Majewski dośrodkował z rzutu wolnego, strzał głową Trałki odbił Arkadiusz Malarz, ale przy dobitce Lassego Nielsena był bez szans.

Legia dążyła do wyrównania, dłużej utrzymywała się przy piłce, ale w ofensywie grała bez pomysłu. Lech umiejętnie się bronił, a w końcówce przypieczętował szósty w historii klubu Superpuchar. W 90. minucie kontratak wykończył Dariusz Formella, a już w doliczonym przez sędziego czasie gry ten sam zawodnik ponownie wpisał się na listę strzelców.

Czwartkowy występ był oficjalnym debiutem albańskiego trenera Legii Besnika Hasiego, ale znacznie ważniejszy mecz czeka jego podopiecznych już 12 lipca. Wówczas rozpoczną walkę o grę w fazie grupowej Ligi Mistrzów. W drugiej rundzie kwalifikacji ich rywalem będzie Zrinjski Mostar z Bośni i Hercegowiny, a pierwsze spotkanie rozegrają na wyjeździe. Lech natomiast 15 lipca meczem ze Śląskiem we Wrocławiu zainauguruje sezon 2016/17 ekstraklasy.

(az)