Roman Kosecki, który przed laty zdobywał bramki w barwach Atletico Madryt, przed wieczornym finałem Ligi Mistrzów stawia na zwycięstwo swojego byłego zespołu. "Postawiłem na 1:0 dla Atletico" - przyznaje.

Roman Kosecki trafił do Atletico Madryt z Osasuny Pampeluna w 1993 roku. Po dwóch sezonach przeniósł się do francuskiego FC Nantes. Na boisku partnerem Koseckiego był w Madrycie między innymi Diego Simeone, który trafił do hiszpańskiej stolicy z FC Sevilli. Nic dziwnego, że były reprezentant Polski stawia w finale LM właśnie na swoją byłą drużynę, prowadzoną przez jego byłego kolegę z zespołu.

Atletico to mistrz Hiszpanii. W lidze zespół Diego Simeone okazał się lepszy od Realu. Trudno to jednak przełożyć na jeden mecz i to taki. Ja postawiłem na wynik 1:0 dla Atletico - mówi Kosecki.

Jego zdaniem, podopieczni Diego Simeone muszą uważać na szybkie kontry Realu, który w tym elemencie jest jedną z najlepszych drużyn świata: Można rozbierać ten mecz na różne czynniki. Oczywiście Real z Ronaldo, Benzemą, Balem, Di Marią jest niezwykle silny w ofensywie, ale Atletico potrafi się bronić. Niestety ciągle nie ma pewności, czy zagra  Diego Costa - to może mieć duże znaczenie. On brał na siebie ciężar gry. Takie jest życie sportowca, zdarzają się kontuzje. Jeśli Costa nie zagra, Atletico musi poradzić sobie tak jak w meczu z Barceloną na Camp Nou, kiedy on i Arda Turan nabawili się kontuzji. Weszli inni i wywalczyli korzystny wynik.

Kosecki zwraca też uwagę na systematyczną odbudową potęgi Atletico. Co prawda, na tytuł mistrzowski w klubie czekano od 1992 roku, ale w obecnym sukcesie nie ma przypadku. Atletico ma bardzo przemyślaną politykę transferową. Zawodnicy są kupowani pod charakter drużyny. To wszystko jest zaplanowane, nie ma przypadkowości. Simeone wie, czego trzeba publiczności w Madrycie - podkreśla były piłkarz.

Przyznaje, że bohaterem finału z pewnością może zostać as Realu Cristiano Ronaldo, ale zaznacza, że zbyt duża presja potrafi pętać nogi największym wirtuozom futbolu: Ronaldo już pobił wszystkie rekordy i ciągle mu mało. To świetny piłkarz, profesjonalista. Gra w swoim kraju, to pewnie go dodatkowo zmotywuje, ale czasami takie obciążenie nie pomaga.

(edbie)