Wisła Kraków pokonała Jagiellonię Białystok 3:1 w ostatnim sobotnim meczu dziesiątej kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Do 79. minuty to goście prowadzili 1:0, ale gospodarze w końcówce zdobyli trzy bramki. Stracili jednak kolejnego zawodnika. Na początku drugiej połowy kontuzji doznał Gordan Bunoza.

Już w 1. min okazję do zdobycia gola miał Pawłowski, ale mając przed sobą tylko Pareikę, uderzył wprost w niego. Pięć minut później odpowiedziała Wisła. Po główce Gordana Bunozy piłka poszybowała jednak tuż nad poprzeczką. W 14. min David Biton nie wykorzystał idealnej sytuacji do zdobycia gola. Po strzale Tomasa Jirsaka, Tomasz Ptak odbił piłkę wprost pod nogi napastnika Wisły, ale ten z bliska uderzył niecelnie. Jagiellonia najlepszą okazję o objęcia prowadzenia zmarnowała w 42. min, kiedy to Marko Cetkovic świetnie wyłożył piłkę Alexisowi Norambuenie, ale ten z ok. 14 m spudłował.

W 57. min Tomasz Kupisz świetnie zagrał do Pawłowskiego, który atakowany przez Kew Jaliensa zdołał utrzymać się przy piłce i umieścić ją w siatce. Zdenerwowani wynikiem kibice Wisły zaczęli domagać się, aby trener Robert Maaskant zaczął w końcu stawiać na Polaków, wychowanków klubu, a nie na tzw. "gwiazdy". Skandowali m.in: "Jaliens, Lamey dziękujemy - ich oglądać już nie chcemy", czy "Ściągnij rodaków - postaw na młodych Polaków!".

Krakowianie w niecodziennych okolicznościach zdołali wyrównać. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka trafiła do D. Bitona, który uderzył ją w kierunku bramki Jagiellonii. Ptak ofiarnie walczył o nią z Jaliensem, ale ta nie padłem "łupem" żadnego z nich, tylko wpadła do siatki. Piłkarze z Białegostoku protestowali, że był faul na bramkarzu, ale nic nie wskórali.

Wiślacy objęli prowadzenie w 87. min po efektownej kontrze, którą wykończył strzałem z najbliższej odległości Cwetan Genkow. Ledwo kibice Wisły skończyli się cieszyć z drugiego gola, a zwycięstwo "Białej Gwiazdy" przypieczętował Andraz Kirm. Po jego uderzeniu z ok. 20 m piłka skozłowała przed bramkarzem Jagiellonii i wpadła do siatki.