Sztab trenerski oraz władze związku działają nieprofesjonalnie i stąd brak wyników w szermierce – mówi po przegranym ćwierćfinale czołowa zawodniczka floretowej drużyny - Sylwia Gruchała. Jej zdaniem nie zmienia tego faktu nawet srebrny medal szpadzistów.

Nie byłyśmy do tych igrzysk przygotowane w odpowiedni sposób, nie było odpowiedniej

mobilizacji ze strony szkoleniowca – komentuje Gruchała. Trener - fechmistrz Tadeusz Pagiński - nie podchodził do sprawy szkolenia profesjonalnie. A jeśli ktoś nie potrafi być zawodowcem, powinien złożyć broń i odejść - twierdzi.

Drużynie – jak zaznacza nasza florecistka – zabrakło przede wszystkim przygotowania fizycznego oraz pracy z psychologiem. Szermierka bardzo się zmieniła, ale nasi szkoleniowcy tego nie widzą. Trening na świecie poszedł bardziej w kierunku lekkiej atletyki. Przed rokiem miałyśmy trenera od lekkiej i zaowocowało to mistrzostwem świata. Zgłaszałyśmy to przed igrzyskami, ale trener Pagiński wolał wszystko zrobić po swojemu, mieć nad wszystkim kontrolę - opowiada.

Bez winy nie jest także związek – zaznacza Gruchała. Nasze rywalki mogą liczyć na wsparcie całego sztabu ludzi. A my tak nie mamy. Co więcej, działacze zamiast wspierać zawodniczki wolą bawić się – opowiada. I dodaje. Pamiętam doskonale, jak dwa lata wcześniej, na dużej imprezie zostałam, razem z Anią Rybicką, obudzona przez hałasy na korytarzu. Okazało się, że działacze mają imprezę. Według mnie czas na świętowanie jest dopiero po zawodach - dodała.

Ale na tym nie kończy się lista zarzutów. Zawodnikom odmawia się na przykład masaży – mówi Gruchała. Przekłada się terminy tak, aby pasowały masażystom. Takie sytuacje miały miejsce na Pucharach Świata. (…) Niestety dla trenera masaż, czy odnowa biologiczna nie jest ważna, więc odbywa się ewentualnie po treningu. Ludzie w związku są już starzy i nie są otwarci na nowe rzeczy, na zmiany w szermierce. Świat idzie do przodu, a my stoimy w miejscu - oceniła.

My też nie jesteśmy oczywiście bez winy, ale potrzebujemy kogoś kto będzie nas mobilizował, wspierał - dodała florecistka.

Gruchała nie opowiadała o tym wcześnie, bo – jak tłumaczy – chciała w spokoju przygotować się do olimpiady. Wiem, że muszę zmienić trenera, jeśli chcę istnieć w polskiej i światowej szermierce. Żałuję, że nie spróbowałam zrobić z tym porządku wcześniej, ponieważ chcę walczyć dalej dla Polski. Mam teraz trzy miesiące przerwy i mogę go wykorzystać na rozważania co i jak zmienić. Nie mogę jednak zapewnić, że wrócę do szermierki - zakończyła Gruchała.