Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski zajęli drugie miejsce w kończącym sezon turnieju ATP World Tour Finals w Londynie. W finale polski debel przegrał z parą Daniel Nestor - Maks Mirnyj 5:7, 3:6. "Każdy start, każdy mecz z najlepszymi zawodnikami to nowe doświadczenie" - przyznają nasi najlepsi zawodnicy, z którymi rozmawiał dziennikarz RMF FM Kuba Wasiak.

Kuba Wasiak:Drugie miejsce to wasz ogromny sukces, ale czy z perspektywy kilkudziesięciu godzin macie poczucie, że coś można było zrobić lepiej?

Mariusz Fyrstenberg: Zawsze można zagrać lepiej. Przede wszystkim mogłem utrzymać mój serwis, wyszlibyśmy na prowadzenie 3:1, nasi rywale zaczęliby się bardziej denerwować i mecz mógł się potoczyć inaczej. Ale to gdybanie, na pewno przez kilka dni będę jeszcze o tym myślał, ale potem mi przejdzie.

Gracie ze sobą od wielu lat, ale wasi finałowi rywale - Nestor i Mirnyj - są od was starsi i bardziej doświadczeni. Udział w tym turnieju był dla Was nowym doświadczeniem?

Marcin Matkowski: Każdy start, każdy mecz, to nowe doświadczenie. Ale najtrudniejszy był pierwszy występ, gdzie przegraliśmy wszystkie mecze. To była dobra nauczka. Teraz graliśmy już po raz kolejny, więc wiemy, że jesteśmy w światowej czołówce i stać nas na dobrą grę. Miejmy nadzieję, że w kolejnym występie uda się wygrać.

Czy cieszycie się, że to już koniec sezonu i chwila na odpoczynek, czy żałujecie, że trzeba odłożyć rakietę?

Mariusz Fyrstenberg: Trochę żałuję, bo akurat zaczęliśmy dobrze grać i można byłoby pokusić się o jakieś turniejowe zwycięstwo. Po finale usiedliśmy w szatni i byliśmy trochę podłamani wynikiem, ale po chwili to nam przeszło, bo i tak osiągnęliśmy sukces. Człowiek inaczej odpoczywa, kiedy kończy sezon mocnym akcentem. Teraz cieszę się, że przede mną czas wolny. Przez dwa tygodnie nawet nie pomyślę o rakiecie, niech nikt mi o tym nie przypomina.

A święta Bożego Narodzenia spędzicie z rakietą, czy przy stole?

Mariusz Fyrstenberg: Niestety, zbyt dużo bigosu i pierogów zjeść nie możemy, trzeba się będzie przygotowywać do kolejnego sezonu. Same święta spędzimy jeszcze z rodzinami, ale tuż po nich ja wylatuję już do Australii.

W którym z turniejów Wielkiego Szlema będziecie mieli największe szanse na zwycięstwo?

Marcin Matkowski: Australian Open i US Open. Na twardych kortach zawsze się nam gra najlepiej i w tych turniejach możemy powalczyć.

Głównym celem w przyszłym roku są igrzyska olimpijskie?

Mariusz Fyrstenberg: Tak, bo szansa na olimpijski medal trafia się raz na cztery lata. Będziemy się specjalnie przygotowywać do tego turnieju. Przed igrzyskami jest Wimbledon, to będzie dla nas taka próba generalna. Później też będziemy grać i trenować na trawie. Wszystko po to, żeby na igrzyskach wypaść jak najlepiej.