Od soboty trwają w Polsce mistrzostwa Europy w koszykówce kobiet. Impreza rozgrywana jest w katowickim Spodku i hali "Łuczniczka" w Bydgoszczy. Finały odbędą w Łodzi. W stolicy Górnego Śląska trudno się jednak zorientować, że trwają rozgrywki, bo nie ma żadnych plakatów i reklam.

Mieszkańcy Katowic nie wiedzą, że miasto gości międzynarodową imprezę sportową tej rangi. Nawet przed Spodkiem, czyli jedynym miejscem, gdzie jest strefa kibica i powiewają flagi państw uczestniczących w turnieju, ciężko jest znaleźć fanów koszykówki.

Nie wiemy, co tutaj się dzieje. Może jakieś mistrzostwa siatkówki? - zastanawiają się mieszkańcy Katowic.

W urzędzie miasta reporter RMF FM usłyszał, że taka bezpośrednia promocja nie byłaby skuteczna.

Dlatego Katowice zadowalają się promocją poprzez transmisje telewizyjne. Tak słaba reklama ma oczywiście przełożenie na frekwencję na trybunach. Na mecze Polek przychodzi około 5 tys. kibiców. Spodek zamiast pękać w szwach rumieni się ze wstydu.

W Bydgoszczy też kiepsko z promocją

Kuleje także promocja imprezy w Bydgoszczy, gdzie organizowana jest część spotkań. Właściwie poza skromną strefą kibica na Rybim Rynku impreza w ogóle nie istnieje. Niby jest mały telebim, ale pytani co się dzieje w hali Łuczniczka mieszkańcy rozkładają ręce: Podejrzewam, że coś klubowego - mówią. Budżet na żeński EuroBasket jest mocno ograniczony i siłą rzeczy te działania promocyjne wyglądają o wiele skromniej - tłumaczą się władze miasta.

Jak na dłoni widać, że koszykówka traktowana jest trochę po macoszemu, a koszykówka kobiet tym bardziej. Na męski EuroBasket w Bydgoszczy wydano dwa lata temu 3,5 miliona złotych; na tegoroczny, kobiecy - trzy razy mniej.

Tomasz Fenske