Ruch Chorzów przegrał u siebie z Jagiellonią Białystok 1:2 w sobotnim meczu 17. kolejki ekstraklasy. "Ten mecz pokazał, że w naszej drużynie są rezerwy. Nie pozostaje nam nic innego, jak zakasać rękawy i pracować dalej" - mówił po spotkaniu Waldemar Fornalik, trener Ruchu.

Ruch Chorzów przegrał u siebie z Jagiellonią Białystok 1:2 w sobotnim meczu 17. kolejki ekstraklasy. "Ten mecz pokazał, że w naszej drużynie są rezerwy. Nie pozostaje nam nic innego, jak zakasać rękawy i pracować dalej" - mówił po spotkaniu Waldemar Fornalik, trener Ruchu.
Zawodnik Ruchu Chorzów Piotr Ćwielong (P) i Dmytro Chomczenowskyj (L) z Jagiellonii Białystok /PAP/Andrzej Grygiel /PAP

Chorzowianie przystąpili do meczu podbudowani wyjazdowym zwycięstwem z Górnikiem Łęczna 4:0, zespół trenera Michała Probierza z kolei w poprzedniej kolejce przegraŁ na własnym stadionie z Legią Warszawa 1:4.

Pierwsza połowa przypominała pierwsze rundy długiej walki bokserskiej w wadze ciężkiej. Rywale wzajemnie się badali, długo rozgrywali piłkę, czekając na zadanie groźnego ciosu.

Bramkarza gości nieco rozgrzał Patryk Lipski swoim ni to strzałem, ni to dośrodkowaniem w 12. minucie. I to było wszystko, na co stać było w ataku chorzowian.

Dużo skuteczniejsi byli przyjezdni. W 35. minucie po rzucie rożnym gospodarze nie potrafili wybić piłki z własnego pola karnego ani zablokować Fedora Cernycha. W efekcie przegrywali 0:1. "Jeszcze jeden" - domagali się kibice "Jagi". I tuż przed przerwą ich życzeniu stało się zadość. Potężnym uderzeniem z rzutu wolnego zaskoczył bramkarza "Niebieskich" Konstantin Vassiljev.

Po zmianie stron piłkarze Jagiellonii początkowo nie pozwolili rywalom na jakiś szturm. Nie tylko przeszkadzali im w rozwinięciu akcji daleko od własnej bramki, ale też nie rezygnowali z prób podwyższenia prowadzenia. Ale potem "Niebiescy" stworzyli kilka okazji bramkowych.

Po kwadransie szansę na zdobycie kontaktowego gola miał Patryk Lipski, ale przegrał pojedynek sam na sam z Marianem Kelemenem. Potem bramkarza gości chciał strzałem głową zaskoczyć Jakub Arak, a z rzutu wolnego mocno uderzył Michał Helik. W obu sytuacjach Kelemen interweniował skutecznie. W odpowiedzi idealną okazję z drugiej strony boiska zmarnował Przemysław Frankowski.

Kolejną "setkę" dla gospodarzy miał Miłosz Przybecki, też jednak nie znalazł recepty na bramkarza gości.

W doliczonym czasie gry przewrócony w polu karnym gości został Jakub Arak, sędzia podyktował "jedenastkę" zamienioną na honorowego gola przez Piotra Ćwielonga. Na więcej zespołowi Waldemara Fornalika nie starczyło czasu.

Chorzowianom nie udał się rewanż za porażkę w Białymstoku 1:4, głównie z powodu nieskuteczności.

Ruch Chorzów - Jagiellonia Białystok 1:2 (0:2).

Bramki: 0:1 Fiodor Cernych (35), 0:2 Konstantin Vassiljev (44-wolny), 1:2 Piotr Ćwielong (90+2-karny).

Żółta kartka - Ruch Chorzów: Michał Helik, Adam Pazio.

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów 6 587.

Ruch Chorzów:
Libor Hrdlicka - Martin Konczkowski, Michał Helik, Marcin Kowalczyk, Adam Pazio - Piotr Ćwielong, Łukasz Surma (81. Bartosz Nowak), Patryk Lipski, Maciej Urbańczyk, Łukasz Moneta (58. Miłosz Przybecki) - Jarosław Niezgoda (46. Jakub Arak).

Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Rafał Grzyb, Ivan Runje, Gutieri Tomelin, Jonatan Straus - Przemysław Frankowski, Jacek Góralski, Taras Romanczuk, Dmytro Chomczenowski (68. Karol Świderski) - Konstantin Vassiljev (85. Maciej Górski), Fiodor Cernych (90+2. Przemysław Mystkowski).