"Chciałem być piłkarzem jak mój tata, który był środkowym obrońcą w klubie Ska Odessa i obijał się o Czarnomorec. Tata stwierdził jednak, że nie dostrzegł u mnie talentu, choć pewnie ciężko byłoby go dostrzec u kogoś kto kopie piłkę z kolegami na podwórku" - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Żora Korolyow. W Polsce zdobył popularność jako tancerz w jednym z telewizyjnych show. Od kilku lat zajmuje się jednak zupełnie czymś innymi. Jest licencjonowanym menedżerem FIFA i wyszukuje piłkarskie talenty.

Patryk Serwański: Kiedy byłeś młodszy łączyłeś pasję do piłki z tańcem? Wydaje się, że ze względu na potencjalne kontuzje to zadanie skazane na porażkę.

Żora Korolyow: Chciałem być piłkarzem jak mój tata, który był środkowym obrońcą w klubie Ska Odessa i obijał się o Czarnomorec. Tata stwierdził jednak, że nie dostrzegł u mnie talentu, choć pewnie ciężko byłoby go dostrzec u kogoś kto kopie piłkę z kolegami na podwórku. Do 16 roku życia grałem jednak w piłkę, później przytrafiła się kontuzja, która zakończyła moją karierę. Poświęciłem się tańcowi - to połączenie sportu i sztuki. Wydaje mi się, że dziś podobnie jest z futbolem. Teraz wróciłem zawodowo do piłki. Od pięciu lat jestem licencjonowanym menedżerem FIFA.

 Ciężko było zdobyć niezbędne papiery?

 Egzaminy są bardzo ciężkie. Wszystkie statuty, regulaminy to kilkaset stron. Nie można wszystkiego idealnie się nauczyć. Na solidnej pracy i nauce spędziłem bite sześć tygodni. To praktycznie nauka prawa i przepisów dotyczących rynku transferowego. Teraz podczas pracy wykorzystuję tylko niewielką część tej wiedzy. To wystarczy by wykonywać obowiązki.

 Jak wygląda twoja obecność na tym menedżerskim rynku?

Tak naprawdę są dwa główne sposoby działania na rynku, staram się je łączyć. Oczywiście ważne jest posiadanie swoich piłkarzy, ale zawodnicy słyszą teraz niezbyt przychylne opinie o agentach i coraz mniej chętnie podpisują z nimi umowy czy pełnomocnictwa. Dlatego tak ważna jest więź pomiędzy piłkarzem a menedżerem. Dobra relacja jest niezbędna by przekonać kogoś do podpisania umowy. Staram się szukać nowych talentów - mam partnera biznesowego, który wyszukuje zawodników, potem staramy się go do nas przekonać. Współpracujemy też z klubami, które dają konkretne instrukcje co do poszukiwanego zawodnika.

A jak możesz przekonać młodego piłkarza czy jego rodziców, że to właśnie Żora Korolyow będzie najlepiej reprezentował jego interesy? Pewnie na wielu większe wrażenie zrobiłby lekko szpakowaty facet w marynarce z dużą teczką a nie ciągle bardzo młody człowiek.

Dziś i duża teczka nie robi na nikim wrażenia. Wszystkie materiały można zebrać w telefonie, czy małym tablecie. Oczywiście muszę zaprezentować moje atuty - jestem młody, ambitny, znam języki: polski, ukraiński, rosyjski, angielski, niemiecki. To rynki, na których mogę działać sam. W każdej mocnej lidze mam partnerów, z którymi stale współpracuję. Mogę każdemu zawodnikowi poświęcić dużo czasu. Moją motywacją nie jest szybki zarobek. Dziś liczy się kompleksowa pomoc, którą mogę zaoferować piłkarzowi. Nie chodzi tylko o aspekty prawne, ale też pomoc w edukacji czy po prostu zwykła koleżeńska rada. Korzystam też z pomocy bardziej doświadczonych menedżerów jak choćby mojego przyjaciela Piotra Tyszkiewicza, który zaadaptował na potrzeby polskich klubów program młodzieżowej akademii Wolfsburga. Oczywiście każdy piłkarz musi sam mocno pracować nad swoim rozwojem. Tylko w takiej sytuacji mogę go odpowiednio pokierować. Przy budowaniu kariery trzeba postępować ostrożnie - pieniądze nie mogą być celem, celem musi być piłka, budowanie osobowości. W ten sposób młody piłkarz może osiągnąć sukces. Zawsze tłumaczę moim zawodnikiem, że muszą sami zadbać o swój rozwój sportowy - bez tego żaden agent nic im nie da. Ja będę się starał z całych sił im pomagać, będę traktował piłkarza jak kolegę, ale to on odwalić musi tą najcięższą pracę. Mogę tylko pomóc w rozwoju kariery.

Co by nie mówić - od twoich decyzji czy podpowiedzi zależy los młodego piłkarza. Nie wszystkie decyzje mogą okazać się trafione. Myślisz o tym, że ich los zależy od twoich działań?

Oczywiście o tym trzeba myśleć i dlatego potrzebna jest ciągła rozmowa i współpraca z piłkarzem. Oczywiście nie wszystko da się przewidzieć - kontuzje, zmiana koncepcji trenera - to czynniki, na które nie ma się wpływu. Trzeba być elastycznym i umieć przekonać do siebie trenera czy też odbudować się po kontuzji. Ja jestem doradcą. Ostateczną decyzję podejmuje piłkarz czy jego najbliżsi. Ja staram się wybrać dla niego najlepszą opcję, ale zawsze podkreślam, że moje zdanie nie może być decydujące. Piłkarz musi być przekonany do konkretnej decyzji.

Jak szukasz młodych talentów?

Mam obecnie dwóch współpracowników, którzy szukają dla mnie ciekawych piłkarzy. Artjom Truszkin działa na Ukrainie, Jakub Nadolny w Polsce. Pomaga mi też ojciec - także licencjonowany agent piłkarski. Wyszukujemy chłopaków w wieku 15-17 lat. Zaczynamy oczywiście od obserwacji. Mam zaufanie do moich kolegów i już jeden sygnał o kimś ciekawym mi wystarczy. Po takiej informacji jadę obejrzeć  kandydata osobiście. Później jeśli okaże się interesujący próbujemy się dogadać i nawiązać współpracę. Umowę podpisujemy na dwa lata. Czasami w tym czasie piłkarz nie zmienia klubu i rozwija w dotychczasowym miejscu, czasami decydujemy się na przeprowadzkę młodego gracza do innego klubu czy nawet zagranicę. Zapraszam też skautów, którzy mogą być takim zawodnikiem zainteresowani. W Polsce najbliższym dla nas rynkiem jest Mazowsze, bo Kuba i ja mieszkamy w Warszawie, ale oczywiście nie ograniczamy się. Jeśli pojawi się sygnał o kimś, kogo warto obejrzeć na pewno tego nie zignorujemy.

Widzisz większą chęć wyjazdu piłkarzy z Ukrainy odkąd zdestabilizowała się tam sytuacja polityczna?

Takich sygnałów jest ostatnio dużo więcej. Wielu piłkarzy chce wyjechać także do Polski - to dla nich bardzo ciekawy rynek. Ojciec wyszukuje na Ukrainie bardzo ciekawych zawodników, którzy mogą trafić do Polski już w najbliższym oknie transferowym. Ograniczają nas jednak przepisy. Od następnego roku w meczowej "18" może być zgłoszonych trzech piłkarzy spoza Unii Europejskiej. To nas nam trochę wiąże ręce, ale też wymusza na nas znalezienie piłkarza o dużo większych umiejętnościach niż statystyczny zawodnik Ekstraklasy.

Zgłosił się do ciebie ostatnio ktoś z ciekawym, piłkarskim CV? Ktoś kto mógłby trafić od razu do Ekstraklasy?

Tak, Lewan Kenia, 23-letni Gruzin. Grał niedawno w Karpatach Lwów z Semirem Stiliciem. To wychowanek Schalke 04, ostatnio występował w Fortunie Dusseldorf. Podpisał kontrakt ze Slovanem Bratysława, ale mógł trafić na testy do Wisły Kraków. Dostał jednak szybką ofertę od Słowaków na biurku czekała umowa do podpisania. Wisła nie chciała brać piłkarza bez wcześniejszego obejrzenia go w treningu i temat upadł, ale niewiele brakowało do przeprowadzenia tego transferu. 

Tak naprawdę dopiero wchodzisz w ten piłkarski biznes. Wyobrażasz sobie jak będzie wyglądać piłka w przyszłości, jak zmienią się piłkarze i jakie ich cechy będą najważniejsze dla trenerów?

Piłka jest bardzo dynamicznie rozwijającym się sportem. Trudno przewidzieć w którą stronę to wszystko się potoczy. Z pewnością gra staje się coraz bardziej uniwersalna i coraz szybsza. To teraz podstawowe pytanie trenera - czy gracz jest szybki. Nie chodzi o samą prędkość biegu ale i szybkość w myśleniu, działaniu. Chodzi o szybkie podejmowanie decyzji, celne podania, strzały. Jest bardzo dużo aspektów, które się na to składają. Dobry piłkarz musi być inteligentny, szybki, pracowity. Zawodnik sam musi dążyć do perfekcji. Piłka jest blisko jakiegoś ideału. Formacje nie są już tak zarysowane na boisku jak kiedyś. Zawodnicy są bardziej ruchliwi. Kolejne zmiany w futbolu na pewno nastąpią, a my menedżerowie, będziemy musieli się do tego adaptować.