Krzysztof "Diablo" Włodarczyk zdobył tytuł mistrza świata w kategorii junior ciężkiej federacji WBC, wygrywając przed czasem walkę z Włochem Giacccobe Fragomenim na ringu w łódzkiej Atlas Arenie. Zakontraktowany na dwanaście rund pojedynek obejrzało ok. 7 tys. widzów.

Zawodnicy rozpoczęli walkę ostrożnie, z wyraźnym respektem dla rywala. Zgodnie z regulaminem WBC podawano punktację po czterech i ośmiu rundach. Po czterech w ocenie dwóch sędziów prowadził Polak (40:36, 39:37). Trzeci arbiter ocenił te rundy na remis (38:38).

Pod koniec szóstej rundy Włodarczyk posłał rywala na deski. Po liczeniu rozległ się gong i Fragomeni miał dodatkowy czas na ochłonięcie po silnym ciosie Polaka. Po raz drugi Włoch upadł na ring na początku ósmej rundy i był to już koniec walki.

Miałem dziwny spokój, jak nigdy dotąd. Każdy zrobiony ruch i odpuszczenie w pewnym momencie były w pełni przemyślane. To było świadome podpuszczenie zawodnika. Ta taktyka była dokładnie przemyślana i bardzo długo przygotowywana. Wszyscy wiedzą, że potrafię wszystko schrzanić, ale tym razem zrobiłem to co do mnie należało. Nagrodą jest ten pas WBC - powiedział tuż po walce Włodarczyk.

29-letni nowy mistrz świata WBC w wadze junior ciężkiej był już wcześniej czempionem tej kategorii wagowej, ale innej federacji - IBF (w latach 2006-2007). W maju 2009 r. po raz pierwszy stanął przed szansą wywalczenia mistrzowskiego pasa WBC, jednak jego walka z Fragomenim zakończyła się remisem, pozwalającym Włochowi zachować tytuł. Fragomeni stracił go po porażce na punkty z Węgrem Zsoltem Erdeiem. Po walce z Fragomenim Erdei zrezygnował z trofeum i wrócił do kategorii półciężkiej. W sobotę wakujący tytuł wywalczył Włodarczyk.

Przed rozpoczęciem walki odegrano hymny narodowe Włoch i Polski. Dwie zwrotki Mazurka Dąbrowskiego zaśpiewał Marek Torzewski. Później minutą ciszy i dziesięcioma uderzeniami w gong uczczono pamięć ofiar katastrofy lotniczej, do której doszło 10 kwietnia pod Smoleńskiem.