Polska osada w składzie Łukasz Pawłowski, Bartłomiej Pawełczak, Miłosz Bernatajtys, Paweł Rańda wywalczyła srebrny medal w wioślarskiej konkurencji czwórki bez sternika wagi lekkiej. Złoty medal wywalczyli Duńczycy, a brązowy Kanadyjczycy.

Wszyscy się zastanawiają co powiedzieć i o to chodzi. Nikt na nas nie stawiał i z takim nastawieniem dobrze się płynie. Wierzyliśmy w swoje siły, a rywale nie wiedzieli na co nas stać. Dzięki temu mogliśmy „jechać” własną taktyką. Od tygodnia myślałem o tym wyścigu - wiedziałem, że to właśnie ja nie mogę popełnić błędu. Na mecie wyrzuciłem z siebie wszystkie tłumione emocje - wyjaśnił 29-letni Rańda, który na mecie z radości wskoczył do wody.

Czułem na torze, że jest szansa na medal. Francuzi nie uciekli i po tysiącu metrach wiedziałem jaką mam moc. Wszystko zostawiłem na długi finisz i co 250 metrów zwiększałem tempo. Co dodałem, to nie czułem ubytku mocy. Pomyślałem, że Duńczyków pewnie nie dogonimy, ale medal będzie. Idealnie zrealizowaliśmy swoją taktykę - dodał

zawodnik.

Równie szczęśliwi byli pozostali wioślarze - nie kryli radości, wykrzykiwali w kierunku mikrofonów pozdrowienia dla najbliższych oraz okrzyki radości.

Jeszcze jestem w szoku. Wciąż nie mogę uwierzyć, że udało się zdobyć srebrny medal. Jadąc do Pekinu liczyliśmy na awans do finału. Już na miejscu okazało się, że jesteśmy bardzo mocni. Marzenia się jednak spełniają, choć w medal uwierzyłem dopiero po minięciu mety. W trakcie wyścigu nie patrzyłem nawet gdzie jesteśmy - wyjaśnił 26-letni Miłosz Bernatajtys.