Szwajcar przegrał co prawda pierwszego seta w pojedynku z Nikołajem Dawidienko, ale w kolejnych trzech okazał się lepszy. Rosjanin w drugim i trzecim secie grał słabiutko, w czwartym dzielnie walczył, ale na Federera to nie wystarczyło.

W pierwszym secie Dawidienko grał wręcz koncertowo. Wychodziło mu po prostu wszystko. Federer wyglądał na trochę zagubionego i rychło przegrał 2:6. Kibice już mogli wieszczyć powtórkę z rozrywki. Przecież w ostatnich meczach Rosjanin dwa razy ograł Federera. Najpierw podczas półfinału ubiegłorocznego Turnieju Masters. Na początku bieżącego roku Dawidienko pokonał Federera w dwóch setach w półfinale turnieju ATP w Dausze. Tym razem Szwajcar nie miał jednak zamiaru dopuścić do kolejnej porażki.

Z biegiem czasu okazało się, że Rosjanin zapłacił karę za szybkie tempo gry, które narzucił od pierwszych minut. Od połowy drugiego seta na korcie istniał tylko Federer. Po części był to wynik lepszej gry Szwajcara, ale swoje trzy grosze do takiego stanu rzeczy dołożył też Dawidienko. Przestał trafiać, zaczął popełniać błędy – można powiedzieć, że zaczęło brakować mu paliwa...

Trzeci set bez historii. Szwajcar wygrał bez straty gema. Dawidienko właściwie tylko statystował.

Kolejna partia rozpoczęła się od break pointa w wykonaniu Federera. Dawidienko zaczął grać trochę lepiej. W kolejnym gemie, przy serwisie Szwajcara walczył jak lew. Miał piłkę na przełamanie, ale w prostej sytuacji trafił w siatkę, a po chwili stracił drugi punkt na rzecz najlepszego tenisisty ostatnich lat. Rosjanin nie miał już tyle sił, co na początku spotkania – to odbijało się na jakości jego gry. Właściwie jedyną nadzieją Dawidienki na zwycięstwo wydawała się ewentualna słabość Federera, ale ten rozdrażniony porażką w pierwszej partii nie miał zamiaru odpuszczać. Kolejne gemy wygrywali serwujący. Na tablicy wyników 3:2 dla serwującego Szwajcara. I nagle niespodzianka, bo Dawidienko miał trzy szanse na przełamanie i doprowadzenie do remisu. Co prawda wykorzystał dopiero ostatnią, ale zdobył cenny punkt. Po chwili bez większego wysiłku obronił swój serwis i wyszedł na prowadzenie. Po raz pierwszy w tej partii.

Jeżeli ktoś miał jeszcze wątpliwości co do postawy Dawidienki, to kolejny gem musiał rozwiać wszelkie wątpliwości. Rosjanin prowadził przy serwisie Federera 40:0! I wtedy stała się kolejna niesamowita rzecz: Federer wygrał pięć piłek z rzędu i obronił serwis. W czwartym secie 4:4.

Kolejny gem to przełamanie Szwajcara. Federer obejmuje prowadzenie i serwuje „o mecz”. Dawidienko nie oddał gema bez walki. Doprowadził do równowagi po 40, a po chwili doprowadził do przełamania. 5:5! Rosjanin zaczął grać odważniej (świetna akcja pod siatką), ale nie ustrzegł się prostych błędów. Po kolejnym zagraniu w siatkę był wyraźnie niezadowolony. Brakowało mu szybkości i momentami nie był po prostu w stanie nadążyć za piłką i odpowiednio się ustawić. W tym momencie była to już typowa wojna nerwów. Dawidienko nie trafił w kort, w odpowiedzi Federer trafiał w siatkę. Równowaga utrzymywała się przez dłuższy czas. W końcu dwie piłki z rzędu wygrał Federer i ponownie objął prowadzenie. Kolejny gem był ostatnim. Federer serwował świetnie. Miał trzy piłki meczowe. Wykorzystał pierwszą.

Warto dodać, że Federer przegrał ostatnio w ćwierćfinale Wielkiego Szlema w 2004 roku w Paryżu. Wtedy pokonał go Gustavo Kuerten. Dziś Brazylijczyk jest już na sportowej emeryturze.

Roger Federer (Szwajcaria) - Nikołaj Dawidienko (Rosja) 2:6, 6:3, 6:0, 7:5