Późnym wieczorem Agnieszka Radwańska rozpocznie swoją 11. seniorską przygodę z wielkoszlemowym US Open. Poprzeczka nie jest zawieszona bardzo wysoko, bo nasza tenisistka jeszcze nigdy w Nowym Jorku nie zagrała w ćwierćfinale. „W tym roku jest szansa na rekordowy wynik” – mówi w rozmowie z RMF FM tenisowy ekspert Adam Romer z magazynu „Tenisklub”.

Późnym wieczorem Agnieszka Radwańska rozpocznie swoją 11. seniorską przygodę z wielkoszlemowym US Open. Poprzeczka nie jest zawieszona bardzo wysoko, bo nasza tenisistka jeszcze nigdy w Nowym Jorku nie zagrała w ćwierćfinale. „W tym roku jest szansa na rekordowy wynik” – mówi w rozmowie z RMF FM tenisowy ekspert Adam Romer z magazynu „Tenisklub”.
Agnieszka Radwańska /Edyta Sienkiewicz /Archiwum RMF FM

Patryk Serwański: Agnieszka Radwańska rusza na podbój Nowego Jorku, ale chciałbym się skupić najpierw na jej rywalce. Jessica Pegula - córka amerykańskiego miliardera. Jej w trakcie kariery chyba nigdy niczego nie brakowało...

Adam Romer: Ona wokół tego wielkiego tenisa krąży od dobrych kilku lat i to, mimo że jest ciągle młodą zawodniczką. Od 5-6 lat mówiło się o tym, że jest bardzo zdolną juniorką czy nawet jeszcze kadetką. Spektakularnych wyników, jak choćby teraz jeszcze młodsza Catherine Bellis nie osiągała, ale przy tenisie pozostała, nie zniechęciła się. Być może także dzięki wsparciu finansowemu i merytorycznemu swojego ojca. Z tej dziewczyny ciągle może być coś ciekawego. Może awansować do czołowej setki rankingu, ale na tegorocznym US Open ciężko będzie jej przejść dalej. Sukces w kwalifikacjach to już chyba wszystko. Agnieszka Radwańska z takimi rywalkami nie zwykła przegrywać. Czasami zdarzają się wyjątki jak na Igrzyskach olimpijskich, ale to inna historia.

Od trzech sezonów Agnieszka Radwańska dochodzi do wielkoszlemowego półfinału, ale na pozostałych turniejach jej maksimum to czwarta runda. Taki poziom to także jej najlepszy wynik w historii występów w Nowym Jorku. Czy po tym co Radwańska pokazała w New Haven widzisz szansę na rekordowy występ w US Open?

Mając dobrą formę, którą widzieliśmy w ostatnich turniejach w USA i występując w Nowym Jorku bez presji, Agnieszka może w końcu wypaść na miarę oczekiwań. Przecież w Paryżu i Nowym Jorku zawsze wymaga się od niej mniej niż w Melbourne i Londynie. Nieźle wygląda też drabinka turniejowa. Droga do ćwierćfinału nie wydaje się bardzo trudna. Można się zatrzymać na Eugenie Bouchard czy Caroline Garcii w trzeciej rundzie, ale to nie są nazwiska, których trzeba się bać. Dopiero w ćwierćfinale może czekać Venus Williams, a w kolejnej rundzie Serena Williams. Pierwszy w historii ćwierćfinał w US Open jest w zasięgu.

To już 11. występ Radwańskiej na US Open. Radwańska zawsze grała tam bez presji, bo wyniki miała podobne - druga, trzecia, czwarta runda - wszystko poniżej oczekiwań. Mówisz, że widzisz szanse na przełamanie. Widziałeś już takie szanse w poprzednich latach?

Pierwszy raz oczami wyobraźni widziałem ją w ćwierćfinale w 2007 roku, kiedy Aga pokonała Marię Szarapową, która broniła tytułu. Wtedy w czwartej rundzie pokonała Polkę Sahar Peer. Myślę, że taka historia powtarzała się potem parę razy. Agnieszka robiła nam apetytu - grała dobrze, widowiskowo i nagle zaciągała hamulec ręczny. Może rzeczywiście teraz też trzeba się tego obawiać? Kiedy turniej się rozpędza to Agnieszka hamuje. Może to kwestia głowy. Ona nie czuje się tam tak komfortowo, jak na Australian Open czy Wimbledonie. To też może grać jakąś rolę. Aczkolwiek to, co pokazała ostatnio predestynuje nas do typowania, że Polka zagra w ćwierćfinale. Na razie najważniejsze są jednak pierwsze mecze.

Wczoraj oglądaliśmy w Nowym Jorku mecz Jerzego Janowicza z Novakiem Djokoviciem. Widziałeś w tym meczu coś co pozwala z optymizmem patrzeć na powrót Janowicza do poważnego tenisa?

Mogę się pochwalić, że to troszkę przewidziałem. Liczyłem, że mecz będzie zacięty i dwa pierwsze sety takie były. Obie partie rozstrzygały się dosłownie kilkoma piłkami. To sygnał od Janowicza, że chce wrócić do czołówki. On ma papiery, by wrócić najpierw do pierwszej setki. Czy mu się uda - to zupełnie inna bajka. Teraz Janowicz jest w okolicach 250. miejsca w rankingu ATP. Przed nim masa chłopaków z podobnymi aspiracjami. Tutaj jest kwestia determinacji i woli walki. Wczoraj mu tego nie brakowało. Pytanie, czy przebijając się przez turnieje niższej rangi Janowicz będzie równie zdeterminowany jak na głównym korcie w nowym Jorku. Niedługo się przekonamy, bo Janowicz ma już tylko kilka startów dzięki zamrożonemu rankingowi. Później będzie musiał występować w challengerach, bo na turnieje ATP będzie miał za słaby ranking.