Adam Małysz trzema czwartkowymi skokami treningowymi na mamuciej skoczni w Planicy potwierdził, że nadal jest w bardzo wysokiej dyspozycji i powalczy w ten weekend co najmniej o podium Mistrzostw Świata w Lotach.

Strasznie trzepało dziś na rozbiegu. Może dlatego, że robili go polscy drogowcy. Naprawdę można poczuć się jak na naszych dziurawych drogach. Nie wiem czemu, prawdopodobnie prowadnice są krzywe i przy wycinaniu torów robią się takie uskoki - śmiał się Małysz po kwalifikacjach.

Zmodernizowany został tu wyciąg, a także poszerzono zeskok, ale nie czuć, żeby ten obiekt się coś zmienił. Mam nadzieję, że te Mistrzostwa Świata w Lotach będą najlepszymi w mojej karierze. W Wiśle testowałem nowe zapięcia, nie było wielkiej różnicy, więc wziąłem je też do Planicy. Narty naprawdę się strasznie pchają, są bardzo agresywne. Trzeba się do tego przyzwyczaić lub skrócić sznurki, bo ten opór mocno czuć. Muszę nauczyć się skakać nieco inaczej, bardziej agresywnie na progu - tłumaczy "Orzeł z Wisły".

Myślę, że im niższa belka, tym lepiej dla mnie. Mam jednak nadzieję, że w zawodach jury nie będzie tak zmieniać belek, ponieważ powoduje to straszne różnice punktowe - kontynuuje dwukrotny srebrny medalista IO w Vancouver.

Dla Ammanna mamut nie jest żadnym problemem. On jest bardzo agresywny na progu, idzie mocno do przodu i nie wytraca tej prędkości w drugiej fazie, więc na pewno będzie tu walczył o zwycięstwo. Mam nadzieję jednak, że stoczymy tu ciekawy bój - zakończył z optymizmem Adam Małysz.