Brytyjskie media donoszą, że powrót kultowego zespołu The Stone Roses jest w dużej mierze zasługą słynnego piłkarza Davida Beckhama. Według informacji bulwarówki "The Sun", zawodnik Los Angeles Galaxy od dłuższego czasu namawiał basistę Maniego i frontmana Iana Browna do reaktywacji zespołu.

Niemożliwym było dorastać w Manchesterze i nie być fanem tego zespołu. Byli wtedy naprawdę wielcy. Kiedy David usłyszał, że jest szansa na skruszenie lodu w stosunkach między Ianem Brownem a gitarzystą Johnem Squire, zaangażował się w to osobiście - opowiada informator "The Sun".

Beckham całymi miesiącami sondował członków zespołu i mediował między nimi - z pozytywnym skutkiem. Piłkarz, kiedy tylko dowiedział się od muzyków o powrocie, opowiedział o tym swoim najbliższym znajomym. Było to na długo przed oficjalnym oświadczeniem w tej sprawie.

Manchesterska grupa The Stone Roses w październiku zapowiedziała powrót na scenę po 15 latach. Zespół wystąpi na dwóch koncertach w Heaton Park (pojemność 80 tysięcy) w czerwcu przyszłego roku, a później planuje światowe tournée.

Podczas konferencji prasowej wokalista Ian Brown nie wykluczył, że The Stone Roses nagrają kolejny album. Artysta tłumaczył również, że grupa była zasypywana intratnymi ofertami powrotu. Zgłaszano się do nas dwa-trzy razy w roku, ale w tych trudnych czasach nasza muzyka może dać ludziom nadzieję - zaznaczył Ian Brown. Reaktywację zespołu tłumaczył m.in. światowym kryzysem.

To jest zmartwychwstanie i jesteście na nie zaproszeni, dlatego lepiej tam bądźcie - zaprosił Brown fanów na koncerty, nawiązując do słynnego utworu The Stone Roses "I'm The Resurrection".