Warszawianka — klub z ponad stuletnią historią — od długiego czasu znajduje się w centrum konfliktu, który przerósł klasyczną rywalizację o sportowe obiekty. To sprawa, która przeplata ze sobą prawo, miasto, interes publiczny, stare zobowiązania klubu i funkcjonowanie spółki, która od lat utrzymuje obiekty i prowadzi znaczną część działalności sportowej.

To nie jest opowieść o "dobrych" i "złych". To efekt wieloletniej niepewności prawnej i braku jasnych decyzji dotyczących przyszłości terenu. W takim układzie nawet podmioty działające rzetelnie nie mają stabilnych warunków do pracy — a najbardziej cierpią na tym mieszkańcy i młodzi sportowcy.

Oś konfliktu miasto — klub — spółka

  • Miasto — właściciel terenu. Deklaruje "porządkowanie zasad", ale przez lata nie stworzyło żadnego realistycznego modelu zarządzania, aktualizacji planu, ani wizji rozwoju. Kolejne decyzje były reaktywne, spóźnione i często eskalowały napięcia, zamiast je łagodzić.
  • Klub — formalny użytkownik wieczysty. Stara się odzyskać stabilność po latach problemów finansowych i zmian organizacyjnych spowodowanych przez miasto.
  • Spółka — powołana, aby rozwijać infrastrukturę i prowadzić sekcje. To ona realnie zapewnia funkcjonowanie obiektów i utrzymuje ciągłość treningów.

To spór o prawo do działania i to, kto ma w praktyce dźwigać odpowiedzialność za sport i obiekty.

Co się wydarzyło?

Wrzesień 2025 roku skondensował w kilku dniach wszystko, co nawarstwiało się latami: wypowiedzenie poddzierżawy, zmiana zamków przez klub, wejście przedstawicieli spółki, zabezpieczenia sądowe, interwencja miasta, policja, wzajemne zarzuty o brak podstaw prawnych.

To efekt nawarstwionych od kilkunastu lat postępowań, które nikt nie potrafił zakończyć: spraw o użytkowanie wieczyste, bezumowne korzystanie, prowadzenie sekcji. Każdy krok wymaga zgód, interpretacji i kolejnych decyzji — więc obiekt funkcjonuje w stanie permanentnego kryzysu operacyjnego.

Kto jest kim i czego chce?

1. Klub Sportowy Warszawianka

Chce uporządkować swoją sytuację prawną, wyjść z wieloletnich sporów z miastem i odbudować markę. Po zmianach personalnych sytuacja się pogorszyła.

2. Spółka zarządzająca obiektami

To najważniejszy element układanki. Spółka powstała jako narzędzie do rozwijania infrastruktury sportowej i przez lata przejęła na siebie większość praktycznego ciężaru:
- utrzymanie obiektów,
- prowadzenie sekcji,
- zapewnienie miejsc do treningów dla ponad tysiąca dzieci,
- modernizacje i inwestycje, których klub samodzielnie nie był w stanie udźwignąć.

To dzięki niej sport na Warszawiance w ogóle miał warunki, aby się odbywać - nawet wtedy, gdy klub zmagał się ze sporami i zadłużeniem.

3. Miasto (właściciel terenu)

Właściciel terenu, który dziś chce przejąć zarząd przez Aktywną Warszawę. Problem w tym, że miasto swoim brakiem kompetencji samo doprowadziło do patu, a Spółka nie może nic zrobić.

Dlaczego to tak duża sprawa?

Bo Warszawianka to 13 hektarów strategicznego terenu, jeden z największych kompleksów sportowych w centrum miasta. To przestrzeń, z której korzystają rodziny, szkółki sportowe, grupy amatorskie, a także dwie instytucje: klub i spółka.

Decyzje dotyczące tego miejsca mają wpływ nie tylko na właścicieli czy zarządców, ale też tysiące mieszkańców Mokotowa.

Na czym stoimy dziś?

Klub po zmianach personalnych porządkuje swoje formalne sprawy, natomiast Spółka działa na podstawie zabezpieczenia sądowego i utrzymuje ciągłość zajęć sportowych. A miasto? Miasto przejmuje zarząd, choć przez dwie dekady nie zbudowało żadnej długofalowej wizji dla Warszawianki.

Czy można wskazać winnego? Tak. To miasto, które przez lata doprowadzało do nakładania się procedur, umów, zabezpieczeń i decyzji administracyjnych. W końcu doszliśmy do punktu, w którym każdy działa, ale nikt nie ma pełnej kontroli.

Chcemy pokazać Ci pełny obraz, bez uproszczeń i szukania wygodnych "bohaterów" czy "czarnych charakterów". Warszawianka nie upada przez biznes. Warszawianka jest po prostu ofiarą modelu, który od lat nie nadąża za rzeczywistością sportową, urbanistyczną i prawną.

A prawdziwe pytanie brzmi: czy da się tę układankę ułożyć tak, by sport znów był tu najważniejszy?