​Po miesiącu od przyjazdu ukraińskich uchodźców, coraz więcej Polaków, którzy przyjęli ich pod swój dach szuka dla nich pomocy. Coraz bardziej popularne są grupy wsparcia dla Ukraińców, choć są też takie dla polskich gospodarzy. Życie pod jednym dachem nie zawsze jest różowe. Wielu przybyszów nie radzi sobie z nową rzeczywistością i z traumą wojny.

REKLAMA

Olena przyjechała do Polski sama, jest tu już od 4 tygodni. W Ukrainie zostawiła syna i wnuki, a także znajomych. Całe dnie spędza z nosem w telefonie, czekając aż ktokolwiek zaloguje się do popularnego za wschodnią granicą komunikatora. Sprawdza, czy ktoś odczytał jej wiadomości, a może odpisał. Gdy nie ma kontaktu, paraliżuje ją strach o bliskich.

"Objawem może być odizolowanie od innych ludzi"

Z Ukrainy do Polski przyjechała również trzydziestokilkuletnia nauczycielka z synem. Jej polscy gospodarze żalą się, że kobieta nie wykazuje zainteresowania niczym, cały dzień siedzi na kanapie, ogląda telewizję, nie chce wychodzić z domu, nie chce syna zapisać na żadne zajęcia, ani do polskiej szkoły.

Praktycznie codziennie dostaję telefony od rodzin, które przyjęły do siebie uchodźców. Pytają co mają robić, gdy nie radzą sobie z problemami swoich gości
- opowiada Anastasia Markowicz, pochodząca z Ukrainy psycholog, która od kilku lat mieszka w Szczecinie.

Zaangażowała się tu w pomoc uchodźcom, organizuje dla nich darmowe grupy wsparcia, konsultacje psychologiczne i warsztaty artystyczne.

Jak opowiada problemów jest wiele. Te najtrudniejsze do rozwiązania dotyczą stresu pourazowego.

Objawem może być odizolowanie od innych ludzi, osoba może być nerwowa, histeryczna, siedzieć zamknięta w pokoju i nie reagować na rzeczy, które wcześniej sprawiały jej radość. Wtedy najlepiej zadzwonić do psychologa, umówić się na wizytę. Gdy sytuacja jest poważniejsza, a dana osoba nic nie je, zaniedbuje higienę, nie dba o siebie, to wtedy trzeba zwrócić się do psychiatry - wyjaśnia Anastasia Markowicz.

Boją się stygmatyzacji

Wielu uchodźców pytanych o to, czy chcą skorzystać z pomocy, odmawia.

Według psycholożki, najczęściej boją się, ukraińskim kobietom wizyta u psychologa kojarzy się ze stygmatyzacją i przyznaniem do problemów z głową.

W takich przypadkach proponuję zajęcia z arteterapii. Zapraszam je do siebie na warsztaty plastyczne, tutaj rozmawiamy i po tej rozmowie umawiam już konsultację. Bardzo często te osoby nie potrzebują terapii, ale rozmowy z kimś bez bariery językowej, kto wysłucha i zrozumie - mówi psycholożka.

Nie wszyscy chcą iść do pracy

Dużym problemem jest też to, że nie wszyscy nowoprzybyli Ukraińcy potrafią się odnaleźć w polskiej rzeczywistości. Nie wszyscy chcą iść do pracy. Sporo osób nadal wierzy w to, że sytuacja jest chwilowa, że za tydzień, dwa wrócą do Ukrainy, do swoich domów i do dawnego życia. Niektóre kobiety nie chcą iść do pracy poniżej swoich kwalifikacji.

Anastasia opowiada o swojej znajomej, ukraińskiej prawniczce, która po przyjeździe do Warszawy myje okna w polskich domach.

Na naszych warsztatach tłumaczymy takim kobietom, że tu nie chodzi tylko o pracę i pieniądze. Wyjaśniamy, że jeśli ona pójdzie do pracy, pozna innych ludzi, nauczy się języka, wyjdzie w świat, będzie jej łatwiej zaadaptować się w nowej rzeczywistości - mówi psycholożka i dodaje, by goszczących w polskich domach Ukraińców nie wyręczać we wszystkim, tylko motywować do działania.

Musimy pamiętać, że to są osoby dorosłe, nie dzieci, a dorosła osoba musi umieć sobie przygotować jedzenie, sobie zarobić, posprzątać. Nie powinniśmy ich traktować jak dzieci, tylko jak dorosłych i motywować do działania. Muszą sobie ogarniać życie. Przez pierwsze dwa, trzy tygodnie te osoby były w szoku, teraz to już minęło i muszą powoli się przyzwyczajać do nowego życia. Ich starego życia już nie ma i nie wiadomo kiedy powrócimy do normalności. Musimy nauczyć się budować nową rzeczywistość
- radzi psycholożka.

"Dzieci sobie świetnie radzą"

Zdarzają się też problemy z ukraińskimi dziećmi, ale - jak przekonuje psycholożka - wynikają one z zachowania dorosłych opiekunów.

Dzieci sobie świetnie radzą, chcą iść do szkoły, chcą się bawić. Problemy z dziećmi wynikają z tego, że widzą one stan mamy, z którą obecnie spędzają większość czasu. Matki często nie chcą posyłać dzieci do polskiej szkoły, tłumaczą to tym, że nie wiadomo gdzie będą za miesiąc - opowiada Anastasia Markowicz.

Jak dodaje w takich sytuacjach tłumaczy matkom, że ich dzieci mają prawo do normalnego dzieciństwa.

Każde dziecko musi chodzić do szkoły, musi poznawać kolegów, musi się bawić, mieć kolorowe zeszyty, pakować plecak, dostawać śniadanie do szkoły. Dziecko musi mieć normalność. A gdy siedzi w jednym pokoju, gdzie jest 13 osób i ma lekcje on-line ze szkoły ukraińskiej, to nie jest to dla niego normalnością - opowiada.

W spotkaniach organizowanych przez fundację "Twój Rozwój" ze Szczecina udział biorą też Ukraińcy, którzy w Polsce mieszkają już od lat. Na swoim przykładzie pokazują jak wygląda początek pobytu w obcym kraju, opowiadają o swoich problemach i o tym jak je rozwiązali. Wszystkie spotkania są dla uchodźców bezpłatne.