Sąd Okręgowy w Olsztynie utrzymał w mocy decyzję o uchyleniu tymczasowego aresztowania wobec dwojga rolników z okolic Pisza. Ewa P. i jej syn Wojciech P. zostali oskarżeni o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad stadem bydła.

REKLAMA

Decyzja sądu oznacza, że oskarżeni będą odpowiadali przed sądem z wolnej stopy. Oboje byli tymczasowo aresztowani od sierpnia do 11 października. Później areszt uchylono, a w jego miejsce zastosowano dozór policji, połączony m.in. z zakazem kontaktowania się ze świadkami.

Od decyzji o uchyleniu aresztu odwołała się piska prokuratura. We wtorek Sąd Okręgowy nie uwzględnił zażaleń prokuratora. Utrzymał w mocy postanowienia sądu pierwszej instancji o uchyleniu tymczasowego aresztowania.

Sąd odwoławczy tym samym zgodził się ze stanowiskiem sądu rejonowego, że w aktualnym stanie sprawy nie zachodzi konieczność zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania poprzez dalsze stosowanie względem oskarżonych najsurowszego, izolacyjnego środka zapobiegawczego - przekazał rzecznik prasowy ds. karnych Sądu Okręgowego w Olsztynie Adam Barczak.

Zwierzęta były skrajnie zaniedbane

Ewa P. i jej syn Wojciech P. - prowadzili w okolicach Pisza na Mazurach gospodarstwo rolne specjalizujące się w produkcji mleka. Prokuratura oskarżyła ich o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad stadem bydła liczącym co najmniej 90 sztuk, czego następstwem była śmierć co najmniej 46 krów i cieląt. Proceder miał trwać od września 2021 r. do 19 sierpnia 2022 r.

Według śledczych oskarżeni traktowali zwierzęta w niehumanitarny sposób. Nie zapewniali im opieki weterynaryjnej. Utrzymywali je bez dostępu do odpowiedniej karmy i bez stałego dostępu do wody, w stanie rażącego zaniedbania oraz w warunkach uniemożliwiającym im odpoczynek.

Zwierzęta były zamknięte w oborze. Stały zanurzone - niektóre po szyje - w brei z własnych odchodów wymieszanych z wodą. Te, które udało się uratować, były wyczerpane i wygłodzone, czasem także pokaleczone.

Sprawa wyszła na jaw po anonimowym, telefonicznym zgłoszeniu do powiatowego inspektoratu weterynarii w Piszu. To on - po potwierdzeniu tej informacji na miejscu - zawiadomił policję. W akcję ratowania zwierząt włączyły się inne służby i osoby, w tym organizacje broniące praw zwierząt.

Proces Ewy P. i Wojciecha P. będzie toczył się przed sądem w Piszu.