Prawie dwa promile alkoholu miał w organizmie 25-latek, który kierując ciągnikiem rolniczym w gminie Warta w Łódzkiem spowodował wypadek. Mężczyzna uciekł. Nie udzielił pomocy znajomemu, który jechał razem z nim i doznał ciężkich obrażeń ciała. Początkowo zaprzeczał, że kierował pojazdem, teraz najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.

REKLAMA

Leżącego na poboczu drogi rannego znalazł inny kierowca. Służby ratunkowe udzieliły poszkodowanemu mężczyźnie pomocy, a helikopter Lotniczego Pogotowia Rratunkowego przetransportował go do sieradzkiego szpitala.

Policjanci ustalili, że poszkodowany 26-latek wspólnie ze swoim znajomym, jechał ciągnikiem rolniczym z przyczepą, na której przewozili drzewo. Stał na schodkach prowadzących do kabiny, a jedną nogą w kabinie. W pewnym momencie z nieustalonych przyczyn upadł na jezdnię. Traktorzysta odjechał, nie udzielając mu pomocy.

W trakcie policyjnych czynności, jeden z członków rodziny poszkodowanego, przywiózł na miejsce 25-latka, który był pod wyraźnym działaniem alkoholu.

Mężczyzna początkowo zaprzeczał, że spowodował wypadek. Ale w rozmowie z policjantami przyznał, że kierował ciągnikiem marki Ursus z przyczepą - poinformowała asp. sztab. Agnieszka Kulawiecka, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Sieradzu.

25-latek trafił do policyjnego aresztu. Okazało się, że nie ma prawa jazdy, a ciągnik aktualnych badań technicznych. Mężczyzna miał w organizmie prawie 2 promile alkoholu.

Prokurator przedstawił mu zarzuty spowodowania wypadku, którego następstwem jest ciężki uszczerbek na zdrowiu, nieudzielenie pomocy i ucieczkę z miejsca zdarzenia oraz prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości. Grozi za to do 12 lat pozbawienia wolności. Jak podała policja mężczyzna w przeszłości wchodził już w konflikt z prawem.