35-latek podejrzany o podpalenie w Radłowie karetek, które miały dotrzeć w konwoju na Ukrainę, odpowie przed sądem za wywołanie w sumie 4 pożarów. Mężczyzna został ponownie przesłuchany przez prokuratora. Nie przyznał się do stawianych mu zarzutów.

REKLAMA

W piątek, 3 marca, na numer alarmowy 112 zgłoszono informację o pożarach w Radłowie i gminie Radłów. Ogniem zostały objęte pustostan byłej cegielni, sterta palet, nieużytki rolne oraz samochody osobowe, w tym dwie karetki pogotowia ratunkowego.

Wszystko wskazywało na to, że ogień został podłożony w każdym z tych miejsc.

Sprawą zajęła się policja w Tarnowie. Już w późnych godzinach wieczornych został wytypowany mężczyzna, który mógł spowodować pożary. Był on znany tarnowskim policjantom i karany wcześniej za podobne przestępstwa. Został zatrzymany w pobliżu jednego z pożarów.

Jak poinformował rzecznik prasowy tarnowskiej policji asp. sztab. Paweł Klimek zebrane dowody pozwoliły na przedstawienie 35-latkowi czterech zarzutów uszkodzenia mienia przez podpalenie. Według śledczych sprawca działał w tzw. czynie ciągłym i w warunkach recydywy. Mężczyzna nie przyznał się do przedstawionych zarzutów.

Został doprowadzony do tarnowskiej prokuratury, gdzie został ponownie przesłuchany.

Wobec mężczyzny zastosowano dozór policyjny, mimo, że był wniosek o tymczasowy areszt.

Mieszkaniec gminy Radłów będzie odpowiadał przed tarnowskim sądem z wolnej stopy. Grozi mu kara pozbawienia wolności do 7 i pół roku.