Śledczy mają ma już wyniki sekcji zwłok młodego Ukraińca, wobec którego kilka dni temu interweniowali strażnicy miejscy w Krakowie. Jak ustalili dziennikarze RMF FM, mężczyzna nie miał na ciele żadnych innych obrażeń niż spowodowane kilkudziesięciominutową reanimacją.

Do tragedii doszło kilka dni temu. Strażnicy Miejscy zostali wezwani, bo mężczyzna miał rzucać się na tory i kłaść tuż przed nadjeżdżającymi tramwajami. Funkcjonariusze zastosowali wobec niego chwyty obezwładniające. W trakcie interwencji mężczyzna stracił przytomność, a później zmarł. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Kraków-Śródmieście.

Znane są już wyniki sekcji zwłok. Mężczyzna nie miał na ciele żadnych innych obrażeń niż spowodowane kilkudziesięciominutową reanimacją. Trwają jeszcze badania histopatologiczne i toksykologiczne, które wyjaśnią, czy młody Ukrainiec był pod wpływem środków odurzających - ustalił RMF FM.        

Interwencja miała miejsce 26 czerwca około godz. 5:20 rano. Dyżurny straży miejskiej odebrał telefoniczne zgłoszenie z głównej dyspozytorni MPK o problemie przy ul. Stradomskiej w Krakowie.

"Dyspozytor prosił o szybki przyjazd patrolu, w związku z irracjonalnie zachowującym się około 30-letnim mężczyzną, który miał rzucać się na tory i kłaść przed jadącymi tramwajami" - przekazał RMF FM w oświadczeniu Marek Anioł, rzecznik prasowy krakowskiej straży miejskiej.

Mężczyzna był pobudzony i agresywny. "Strażnicy musieli użyć siły fizycznej, aby go obezwładnić. W pewnym momencie mężczyzna utracił świadomość" - poinformował Anioł.

Strażnicy miejscy i pracownik MPK rozpoczęli resuscytację. Pomogła im później także wezwana na miejsce załoga pogotowia ratunkowego. Mężczyzny nie udało się uratować.

 


Opracowanie: