Przez głębokie zaspy i obalone drzewa przedzierały się w sobotę ekipy amerykańskich elektryków, aby przywrócić prąd w tysiącach domów po śnieżycach i wichurach, które nękały w ostatnich dniach północno-wschodnią część USA. Niemal wszystkie stany w tej części Ameryki borykają się z przerwami w dostawach prądu.

W Nowym Jorku spadło ponad 60 cm śniegu, a wybrzeża Nowej Anglii wysmagały ulewy. Najsilniejsze wichury - powyżej siły huraganu (119 km/h) - szalały w rejonie Portsmouth (146 km/h), nieco słabsze, osiągające w porywach około 100 km/h, od gór w Wirginii Zachodniej po Long Island w Nowym Jorku i Massachusetts.

Burze śnieżne spowodowały, że od prądu zostało odciętych ponad milion odbiorców. W sobotę rano blisko 600 tysięcy ludzi od Pensylwanii po Maine nie miało jeszcze elektryczności. Najdotkliwiej przerwy w dostawach nękały New Hampshire, gdzie prądu było pozbawionych ponad ćwierć miliona ludzi.

W piątek śnieżyce poważnie ograniczyły również możliwości podróżowania - odwołano ponad tysiąc lotów w New Jersey, stanęły tam też autobusy i zamknięto dla ruchu drogi do Zachodniej Wirginii i Maine.

W nowojorskim Central Parku spadło ponad pół metra śniegu i dzięki temu luty okazał się dla miasta najbardziej śnieżnym miesiącem w historii - w sumie spadł tam blisko metr białego puchu. Poprzedni taki miesiąc w Central Parku obserwowano w marcu 1896 roku, kiedy spadło 77,5 cm śniegu, a podobny luty, z 71 cm śniegu, zdarzył się w 1934 roku.