Siarczyste mrozy nawiedziły także naszych południowych sąsiadów. W Czechach termometry pokazywały dziś w nocy 25-stopniowy mróz. Na Słowacji ogłoszono alarm powodziowy.

Mróz największe problemy sprawił kolejarzom. Już wczoraj zamarzały zwrotnice. Dziś doszło do zerwania sieci trakcyjnej na linii kolejowej łączącej czeską stolicę z Pilznem, co niemal całkowicie sparaliżowało ruch pociągów w kierunku zachodnim. Ekspres z Pragi do Norymbergi miał 268 minut opóźnienia - poinformował rzecznik czeskich kolei. Częściowo wstrzymany jest też ruch pociągów na Morawach, gdzie jeszcze w nocy wystąpiły obfite śnieżyce. W wielu miejscach kolej zastąpiły autobusy.

Czeskie służby drogowe podały, że większość dróg w kraju jest przejezdna, choć wiele z nich pokrywa warstwa zbitego i zmrożonego śniegu. W Górach Orlickich i w województwie hradeckim rano występowały mgły. W Pradze miejskie zakłady komunikacyjne, aby zmniejszyć ruch samochodów prywatnych na pokrytych śniegiem ulicach, postanowiły w weekend uruchomić dodatkowe składy metra, tramwaje, autobusy i pociągi podmiejskie.

Na Słowacji - według miejscowych służb drogowych - przejezdne są wszystkie drogi główne. Dla ciężarówek zamknięty był przejazd przez przełęcz Zbojska (w województwie bańskobystrzyckim). Temperatury oscylują wokół zera stopni Celsjusza.

Słowacki Instytut Hydrometeorologiczny w piątek w nocy ogłosił alarm powodziowy III (najwyższego) stopnia dla dolnego biegu Bodrogu. Meteorologowie ostrzegają, że roztapiający się śnieg i opady deszczu mogą tam doprowadzić do groźnych powodzi.