Szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz tłumaczy się w Brukseli. Minister zaproponował 5-letni limit czasowy w sprawie Irlandii Północnej. Pozwoli on uniknąć kontroli po brexicie do momentu wynegocjowania nowej, unijno-brytyjskiej umowy handlowej. Propozycja ta spotkała się z krytyką, że Polska wyłamuje się z unijnej jedności.

Polski minister przedstawił propozycję, zgodnie z którą tzw. backstop (mechanizm awaryjny dla Irlandii Płn.) w porozumieniu w sprawie brexitu byłby tymczasowy, co miałoby przełamać impas w rozmowach na temat wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.

Czaputowicz powiedział, że jego pomysł jest "odpowiedzią na wezwanie władz Unii Europejskiej, m.in. (szefa Rady Europejskiej) Donalda Tuska, do odważnych propozycji dotyczących tego, jak wyjść z impasu".

Grozi nam brexit bez umowy, co byłoby niedobre dla Unii Europejskiej, dla Irlandii przede wszystkim (...), też dla Polski, a także dla Zjednoczonego Królestwa. Jest to propozycja do dyskusji - tłumaczył Czaputowicz. Dodał, że spotkała się ona z zainteresowaniem oraz przychylnymi, a także krytycznymi komentarzami. Cieszy mnie to, że być może będzie to podstawą do nowej dyskusji na ten temat - wskazał.

Minister podkreślił, że jego propozycja mogłaby zostać jeszcze uzupełniona o "zdecydowaną deklarację Unii Europejskiej, że nie zostawi Irlandii samej, że jesteśmy solidarni z Irlandią, ale dajmy sobie tych pięć lat na rozwiązanie problemu".

Polska nie chce wyłamać się z solidarności europejskiej. Uważamy, że (...) Unia Europejska, (główny) negocjator (KE) Michel Barnier jest za to odpowiedzialny. Jest to jedna z idei do rozważenia - powiedział.

Zaznaczył, że komentarze, iż Polska prezentując propozycję, wyłamała się z jawności unijnej, "nie jest dobrą interpretacją". To nieuzasadniona interpretacja różnych mediów brytyjskich, bo nie polityków. Politycy wypowiadają się inaczej. Jestem w kontakcie z (ministrem spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii) Jeremym Huntem w tej kwestii. Ta propozycja jego zdaniem mogłaby otworzyć dalsze rozmowy. Nie będziemy tutaj nic narzucać. Czekamy na wypowiedzi innych państw - powiedział Czaputowicz.

Pytany przez dziennikarzy, czy propozycja jest jego własnym stanowiskiem, czy też stanowiskiem polskiego rządu, odpowiedział: To jest moje stanowisko jako ministra spraw zagranicznych. Na pytanie, czy premier Mateusz Morawiecki powtórzy to stanowisko na unijnym szczycie, odparł: Myślę, że jest to kwestia do dyskusji. To stanowisko nie było konsultowane jeszcze z innymi partnerami. Zobaczymy, jaka będzie reakcja.

Szef dyplomacji zauważył, że jest to propozycja i jeśli UE uzna ją za niedobrą, to "nie będziemy jej forsować". Zaznaczył, że propozycja może być uznana za kontrowersyjną, ale on - jak to ujął - "nie zna innych". Może ona jest niedoskonała, ale (...) jakaś realna - wskazał minister. Jego zdaniem jeśli strony nie będą rozmawiać na ten temat i nie będą szukać rozwiązania, to za dwa miesiące dojdzie do brexitu bez umowy.

Czaputowicz zaznaczył, że kwestia brexitu jest ważna dla Polski, bo 150 tys. Polaków mieszka w Irlandii, a 40 tys. Polaków w Irlandii Północnej. "Chcemy, aby nasi obywatele, którzy mieszkają w Irlandii, mogli przekraczać tę granicę. Tysiące z nich to robi codziennie" - dodał.

Opracowanie: