Dwaj polscy biznesmeni z Manchesteru próbują podbić tamtejszy rynek napojem energetycznym o nazwie „Brexit”. Zamiast płakać z powodu wyniku referendum, postanowili wypełnić puszkę gazowanym napojem, nadać jej wyrazistą szatę graficzną i zarobić na chaosie, jaki zafundowało Europie czerwcowe referendum. Brytyjczycy naważyli sobie piwa, niech teraz piją „Brexit”.

Paweł Tumiłowicz od dwunastu lat mieszka w Wielkiej Brytanii. W dniu referendum na swoim facebookowym profilu umieścił flagę Unii Europejskiej. Jak wielu polskich eurofilów mieszkających na Wyspach, ze zdumienia przecierał oczy, gdy się okazało, że Brytyjczycy zagłosowali za opuszczeniem Wspólnoty. 

"Everything began here" - to slogan, który jak proroczo zapowiada Tumiłowicz, będzie towarzyszył kampanii reklamowej za "Brexitem", nie tym politycznym lecz w płynie.

Zaraz będziemy patrzeć na Frexit, Grexit, czy Hrexi - mówi przewidując kolejne katastroficzne w skutkach referenda. Jeśli tak się stanie, Europie grozi nie tylko masowa secesja. Zaleje ją morze innych drinków, które na podobnej zasadzie mogą zacząć być produkowane w innych krajach.

Na razie dalszych planów nie mamy. Nie ukrywam jednak, że dookoła nas zrobił się szał - zainteresowały się jakieś gazety, ty teraz z radia do mnie dzwonisz... - mówi z rozbrajającą szczerością Paweł Tumiłowicz.

W kilku brytyjskich dziennikach pojawiły się jego fotografie z "Brexitem" w dłoni. Polak potrafi, ale czy Brytyjczycy przyjmą to z odpowiednią dozą poczucia humoru?

Ja nie traktuje tego jako żart, bo to biznes, próbujemy zarobić jakieś pieniądze. Ale nie będę w tej sprawie wróżył... - mówi. Nie ukrywa jednocześnie, że największym atutem tego drinku jest trafiona nazwa.

Jak podkreśla, smakuje tak samo jak setki podobnych napojów energetycznych, które stoją na europejskich półkach. By zmaksymalizować potencjał komercyjny, biznesmeni produkują "Brexit" nad Wisłą, po czym eksportują go do Wielkiej Brytanii.

Kampania reklamowa na Wyspach jeszcze nie ruszyła, ale jak zapewnia Paweł Tumiłowicz - ich napój wkrótce pojawi się na billboardach.

To taki brexitowy pocisk, leci z Polski w kierunku Wielkiej Brytanii. W ten sposób chcemy zarobić na Brexicie - dodaje.


(j.)