Wielka Brytania będzie musiała zapłacić Unii Europejskiej nawet 100 miliardów funtów za Brexit. To sugestia byłego ministra w gabinecie premier Theresy May. David Jones był jednym z największych zwolenników Brexitu w jej rządzie.

W zawartym w Brukseli porozumieniu ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej nie pada konkretna kwota. Zdaniem Jonesa, jeśli wziąć pod uwagę mechanizmy, jakie obie strony zgodziły się zastosować przy jej szacowaniu, wyniesie ona ponad 2,5 razy więcej niż obecnie sugeruje Londyn. Źródła rządowe mówią o 39 miliardach. Jeśli wziąć pod uwagę fakt, że początkowo Wielka Brytania gotowa była zapłacić niecałe 20 miliardów, ostateczna kwota może być aż pięciokrotnie większa.

David Jones ostrzega, że porozumienie, które umożliwi Wielkiej Brytanii rozpoczęcie z Unią negocjacji handlowych, uznane zostanie za kapitulację przez zwolenników Brexitu, również i w kręgach rządowych. A to może oznaczać dla premier Theresy May poważne kłopoty. 

Jones nie ukrywa jednocześnie podziwu dla szefowej brytyjskiego rządu, która w obliczu wielu przeciwności zdołała przełamać impas w negocjacjach Brexitowych. Pytanie: jakim kosztem?

W piątek Komisja Europejska i Wielka Brytania porozumiały się co do pierwszej fazy rozmów dotyczących Brexitu. Ostateczna wersja umowy dotyczącej wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej musi być gotowa do października 2018 roku; mamy mniej niż rok - powiedział wtedy na konferencji prasowej w Brukseli główny negocjator KE ds. Brexitu Michel Barnier.

Podczas swojego wystąpienia Barnier wyjaśnił m.in., na czym polegają ustalenia w sprawie tzw. rachunku rozwodowego. Zaznaczył, że opuszczając UE, Wielka Brytania nie wpłaci do kasy UE więcej niż wówczas, gdyby w niej pozostała. Nie zapłaci też wcześniej, niż wynika to z jej zobowiązań jako członka UE. Podkreślił jednak, że Londyn będzie musiał dotrzymać wszystkich zobowiązań wynikających z członkostwa.

Barnier zaznaczył w piątek, że podanie wysokości tzw. rachunku rozwodowego Wielkiej Brytanii w związku z jej wyjściem z UE nie jest obecnie możliwe, bo sumy te mogą się zmienić w przyszłości. Nigdy nie podawałem sum i nie zacznę (tego robić) dzisiaj, ponieważ mogą się zmienić - zastrzegł. Dodał, że wymienianie konkretnych liczb mogłoby na tym etapie negocjacji spowodować polityczne kontrowersje.

(mpw)