Chińczycy i Hindusi zastąpią Polaków na brytyjskich uczelniach. To realny scenariusz, jeżeli nie uda się zachować po Brexicie wymiany studentów z Wielką Brytanią na obecnym poziomie w ramach unijnego programu Erasmus Plus.

Bruksela nie ma mocnej karty przetargowej, gdyż nie ma korzystnych dla UE proporcji wymiany studentów - ostrzega eurodeputowany PO Bogdan Zdrojewski, który w  Parlamencie Europejskim zajmuje się tą sprawą. Wymiana w ramach Erasmusa z Wielką Brytanią jest bardziej korzystna dla Unii. Zaledwie 3 procent brytyjskich studentów wyjeżdża na stypendia na uczelnie w pozostałych krajach Unii Europejskiej, natomiast aż 23 procent studentów z krajów Unii odwiedza Wielką Brytanię.

Zdrojewski zapewnia, że Parlament Europejski będzie jednak dążył do utrzymania wymiany studentów na obecnym poziomie. Jest to szczególnie istotne dla polskich studentów, którzy są jedną z największych grup na brytyjskich uczelniach. 

Jak zauważa Zdrojewski, Brytyjczycy się tym specjalnie nie martwią, bo wiedzą, że europejskich studentów mogliby z łatwością zastąpić Chińczycy i Hindusi.

Brytyjczycy zauważają, że wyłączenie dużej grupy studentów z UE stworzy szansę przyjęcia większej grupy studentów z Chin czy Indii o wyższych dochodach. Trzeba pamiętać, że studenci z Chin czy Indii to często dzieci zamożnych rodziców, więc wypełnią lukę w tej brytyjskiej kasie - powiedział w rozmowie z RMF FM Zdrojewski. 

Mimo realnego zagrożenia dla obecności unijnych studentów w Wielkiej Brytanii, negocjacje w tej sprawie nie są dla nikogo priorytetem i będą się odbywać dopiero na końcu i raczej na zasadzie wymiany "coś za coś". Zdrojewski przyznał także, że nie odczuł wsparcia ze strony Warszawy.

Komunikacja nie jest najlepsza - mówi - Nie otrzymuję informacji, na jakim etapie ministerstwo edukacji jest zaangażowane w sprawę walki o utrzymanie Erasmusa na obecnym poziomie wymiany.

(j.)