"Pojechał po zdjęcie, dostał zdjęcie, dostał poklepanie po plecach. Jeśli ktoś jest admiratorem prezydenta Trumpa, to może wziąć do serca sobie jego poparcie na cztery dni przed wyborami" – tak były minister spraw zagranicznych, a obecnie europoseł Radosław Sikorski podsumował w Polsat News spotkanie walczącego o reelekcję Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem na kilka dni przed pierwszą turą wyborów prezydenckich. "Kiedyś tak nie bywało. Inni polscy politycy nie zabiegali o namaszczenie z zagranicy, nawet przyjaznej zagranicy, w naszych wyborach" – podkreślił.

Radosław Sikorski był pytany w Polsat News, czy uważa, że wizyta pomoże Andrzejowi Dudzie w wygraniu wyborów.

Koledzy z PiS-u zawsze mówili, że poklepywanie po plecach przez obcych polityków to rzecz naganna, a tu (prezydent Duda - przyp. red,) dostał takie klepnięcie na całego, więc raczej spodziewam się, że mu to zaszkodzi - ocenił były szef MSZ. Ale kto wie. PiS-owskie mózgi mają inne okablowanie - dodał. 

Najważniejszym osiągnięciem z wizyty Sikorski nazwał "zdjęcie, na którym prezydent Duda siedzi".

Sikorski nawiązał również do trwających w obu państwach kampanii wyborczych i zbliżających się wyborów prezydenckich. Chyba to było spotkanie pożegnalne, a w sensie osobistym, oczywiście, to bardzo miło z ich strony dla siebie nawzajem - ocenił. Przekonywał, że środowa wizyta prezydenta w Stanach Zjednoczonych nie niesie za sobą wiążących ustaleń. W kontekście relokacji amerykańskich żołnierzy, jego zdaniem, prezydent Trump nie powiedział "nic, z czego nie można by się wycofać".